Pojawiła się jakiś czas temu, zaglądała na podwórko szukając jedzenia. Przeszła Wiosna, minęło Lato, a Ona zjawiała się coraz częściej, jakoś nie spieszyła z powrotem do domu. Kiedy Jesień nadeszła powiedziałam: zabierz Ją proszę do domu, nie może dłużej się tak błąkać jeszcze krzywdę ktoś Jej zrobi. Przez pierwsze dni siedziała na oknie jakby nie mogła się zdecydować czy nowe życie jest dla Niej lepsze. Mijały dni, Pyza, bo takie teraz ma imię, odespała stres, wyciszyła emocje i z filozofią typową dla kotów, stwierdziła, że jednak podjęła dobrą decyzję.
Bezpieczna, pełna miłości atmosfera panująca w domu tymczasowym Eli, spokój, cisza i miłe przyjazne zwierzaki miały cudowny wpływ na zachowanie kici.
Pierwsza wizyta w lecznicy przebiegła normalnie, typowe odrobaczenie, potem szczepienie. Zgodnie z fundacyjną procedurą. Druga, była już małą niespodzianką, określono w przybliżeniu wiek na około pięć lat, okazało się, że była już wykonana sterylizacja, jednak zęby wołają o pomstę do Nieba, konieczna była interwencja chirurgiczna.
Na tym nie dość sensacji ze stanem zdrowotnym Pyzy. Bawiąc się z Nią, Ela wyczuła maleńkie zgrubienie tuż pod skórą. Lekarz sugerował operację, podejrzenie o postrzał było dość mocno wiarygodne.
Kolejny zabieg, kolejne koszty. Nie można kota zaopatrzyć połowicznie. Żadna z nas nie spałaby spokojnie wiedząc, że śrut tkwi w kocim ciałku i sprawia nie tyle dyskomfort, co wywołuje ból i ewentualność zatrucia ołowiem.
Wyciszanie emocji wolontariuszek w sytuacji obecnej jest dość mocnym wyzwaniem. Każda z nas jest poddenerwowana mimo woli. Gdzieś w tyle głowy fruwają niepokojące myśli.
W mieście, w roku obecnym odstąpiono od wygenerowania budżetu na koty środowiskowe zrzucając odpowiedzialność na organizacje pro zwierzęce.
Powstrzymam się od komentarza tej decyzji, dlatego piszę tą aukcję. Z troski o los tej kotki, ale i tych, którym przyjdzie mi pomóc. Jako Szefowa Fundacji staram się w tym skomplikowanym czasie, kiedy to nałożyło się kilka trudności wynikających z zasad kwarantanny, a ewidentnie utrudniają normalne funkcjonowanie Kociej Mamy, skumulowały się decyzje, których w wyniku obecnych wydarzeń trudno jest dyskutować czy wetować, bardzo staram się zachować mimo wszystko zimną krew, jednak ani przez moment nie bagatelizuję wyjątkowo trudnej sytuacji.
Zastopowane są adopcje, ale leczenia i hospitalizacji nie mogę zawiesić. W obecnym czasie mogę tylko apelować o pomoc w opłaceniu za Pyzę faktur.
Jest do bólu zwyczajna, szara z dodatkiem bieli. Sama wybrała Kocią Mamę jakby przeczuwała, że otrzyma oprócz miłości, rzetelną kompleksową pomoc i widać intuicja Jej nie zawiodła.