Zwiastuny wiosny

Kiedy pada pytanie: co dla Ciebie jest oznaką Wiosny?
Ogrodnik odpowiada bez namysłu: krokusy i przebiśniegi.
Ornitolog natomiast: przylot bocianów.
Sadownik: kiedy zaczynają budzić się pszczoły.
Dla mnie, kociary, od zawsze jest jedna odpowiedź: kiedy do Fundacji przyjmuję pierwsze kociaki!

W tym roku zanim jeszcze pojawiły się w parkach kolorowe poletka wiosennych kwiatów, zanim wierzby obsypały się pąkami baziek, zanim przyleciały pierwsze klucze ptaków, ja już mam w Kociej Mamie, małe, puchate, szare maluchy.

Oczywiście domy tymczasowe jeszcze zapakowane tymi, które zabierałyśmy z mrozu, więc tradycyjnie niesamodzielne kocie panienki, które dostały imiona Pixi i Dixi, wpakowałam do karmienia Maryli. Idealna sytuacja a i motywacja dla spragnionych maleńkich kocich istotek wolontariuszek, by szybciej porobiły ogłoszenia tym mruczkom, które rezydują w ich domach.

Kruszynki są żywe, aktywne, mają całe trzy tygodnie. Nie wiemy tak do końca jak to się stało, że nagle straciły matkę.

Przyjechały do nas z Sokolnik, miejsce dobrze jest znane Łodzianom. Oddalone kilkanaście kilometrów od miasta, pełni funkcję małego letniskowego kurortu podobnie jak Grotniki czy Łagiewniki. Chętnie odwiedzane przez amatorów spacerów i grzybów.
W jednej z osad pod lasem mieszka od kilku lat pewien pan, w wieku bardziej niż średnim ale jeszcze nie podeszłym. Co go wyróżnia? Nic wielkiego oprócz tego, że jest kociarzem, myślę, że ten fakt już wiele tłumaczy. Od zawsze na jego to podwórko wrzucają niechciane koty, małe, średnie, samodzielne i bardzo nieporadne. Nie jedno już życie kocie uratował, mruczkami obdarował całą rodzinę, niemalże wszystkich znajomych i sąsiadów.

Kot zawsze wyczuje swojego sprzymierzeńca, wiem to z własnego doświadczenia. Są ludzie, o których się mówi, że przyciągają koty jak magnes! Tak samo jest z tym panem. Kilka razy miał przyjemność być asystentem przy kocim porodzie, kiedy to dzikie kotki wybierały spośród wielu akurat jego komórkę, bo tam czuły się spokojne i bezpieczne, wiedziały, że ich dzieciom w tym otoczeniu nic złego się nie stanie.

Skąd przyszła ta kotka pan nie wie. Okociła się w najgorsze mrozy. Skorzystała z miejsca, jakie dla niej i dzieci przygotował. Nie syczała, ale była ostrożna. Za posiłki wdzięcznie merdała ogonem.
Pan miał plan, że jak małe podrosną, jakoś je wyda, pożyczy od Fundacji klatkę i kotkę zawiezie na zabieg.

Tylko, wiemy jak to się plączą nawet misternie przygotowane scenariusze.

Nagle kotka zniknęła. Nie było śladów walki. Nie leżało ciało. Zostały dwie małe, głodne kulki, które rozpaczliwie krzyczały. Zabrał więc do domu i zaczął karmić. Potem zadzwonił i do Fundacji a dalej to już wiemy!

Pierwsze kocie jaskółki zwiastujące przyjście wiosny.

Dziewczyny cieszą się, już pytają, który dom tymczasowy za 3 tygodnie je dostanie? Nie powiem i ja bym je chętnie zabrała, są dokładnie takie jakie kocham najbardziej: szaro-bure jak moja ukochana Lolka.

Ta aukcja to moja ogromna prośba o pomoc w zakupie mleka i super dobrej karmy.
Mamy ogromne doświadczenie, umiejętności, serce, jesteśmy wytrwałe i umiemy o maluchy doskonale się troszczyć, ale mam też świadomość, jakie są koszty tych działań.
Każdy na te maleństwa patrzy inaczej, moje wolontariuszki zachwycają się ich urodą, nazywają precelkami, gremlinkami i słodziakami, ja natomiast widzę mleko milvet, gerberki, kurczaka gotowanego z ryżem i marchewką, worki ze żwirkiem, podkłady, odrobaczenia i szczepienia. Taką twarz ma moja wiosna!