Koty duże i małe, bure i kolorowe, grzeczne, ale te do ułożenia, to nasza codzienna praca. Nikogo w sumie nie dziwi, skąd przybywają, ile jest w miocie i w jakim wieku.
O przyjęciu nie decyduje kolor umaszczenia, a stan zdrowia i otoczenie, w którym bytują.
Zasadniczo obowiązuje kolejka przyjęć. Jednak taka sytuacja dotyczy wyłącznie zdrowych, przebywających w bezpiecznych do życia warunkach. Wyjątkiem zawsze są chore i powypadkowe. Nigdy nie jestem w stanie przewidzieć, kiedy będę musiała pomocowo interweniować.
Dokładnie tak było i tym razem. Dziewczyna znalazła potrąconą przez auto kotkę, ewidentnie otrzymała uderzenie w głowę, w wyniku urazu niezbędna była operacja, mająca na cel poskładanie żuchwy. Kotka przebywa w szpitalu w klinice, bowiem jest karmiona wyłącznie płynnym pokarmem. Na szczęście w otoczeniu mamy niezwykle hojnych darczyńców, którzy przekazują nam jedzenie, nie dość, iż z bardzo górnej półki, to na domiar wręcz rarytasy firm, których produkty są poza moim budżetem.
Składałam te drinki wzmacniające, koktajle, zupy i musy w oddzielnym magazynie, jakby przeczuwając, że niebawem okażą się potrzebne, wręcz ratujące życie.
Zawsze, żeby minimalizować koszty, prowiantuję moje kliniki i okna życia, takie są gospodarskie procedury.
Kiedy klinika zadzwoniła z potrzebą na płynne jedzenie, dostawa odbyła się natychmiast.
Sytuacja z codziennymi wyprawkami dla ludzi fundacji powoduje, że codziennie goszczę kurierów w siedzibie, przy okazji, choć nie zawsze po drodze, dowożą jedzenie dla kotów. W Kociej Mamie nie ma miejsca na puste przeloty, każdy transport wykorzystany jest maksymalnie z korzyścią dla wolontariuszy, jak i naszych podopiecznych.
Żuchwa otrzymała imię Klara, bo każdy kot musi wiedzieć, że otoczony jest troską. Nie traktujemy ich jak kolejnych numerów, nie mówimy do nich „ kotek„ , a staramy się, aby, poprzez nadanie osobistego imienia, wiedział, że mimo iż szary czy bury, dla nas kociar jest najważniejszy na świecie. Koty bardzo dobrze odbierają nasze uczucia i emocje, doskonale rozumieją formę, w jakiej się z nimi komunikujemy.
Kotka przebywa w Klinice Amicus, troszkę sobie niestety w niej pomieszka, a to nie z powodu powikłań, bo ich nie ma, operowana była przecież przez świetnego chirurga, a z ostrożności, jaką zawsze kieruje się prowadzący lekarz. Otóż nie dość, że Klara była uprzejma się zagapić podczas spaceru i w efekcie doszło do kolizji, to jeszcze jest w początkowej ciąży, a że doktor nie jest zwolennikiem łączenia dwóch różnych zabiegów podczas jednej operacji, teraz czekamy, aż troszkę się zregeneruje i nabierze siły.
Ciąża, jak sądzę, była jednym z najważniejszych przyczyn nagłej bezdomności. I po raz enty, w efekcie zaniedbania człowieka, konsekwencje ponosi zwierzę.
Klara nie jest dzika, nie boi się ludzi, wręcz przeciwnie, lgnie do nich. Jest czysta, nie brudzi po kątach, nawet oczekiwanie na operację zniosła mimo bólu dość spokojnie.
Dziewczyna, która ją znalazła, deklaruje bycie domem opiekuńczym do momentu adopcji. Na ten moment skupiamy siły, aby zebrać fundusz na opłatę za fakturę. Nie są to małe koszty, bowiem zabiegi kostne należą nie tylko do najbardziej skomplikowanych, wymagających niesamowitej sprawności operatora, to jeszcze wiążą się z dużymi kosztami.
Fundacja ma, rzecz jasna, większe możliwości finansowe niźli prywatna osoba, dlatego szanując odwagę kobiety, mimo okoliczności, przyjęłam obciążenie, związane z wszystkimi czynnościami weterynaryjnymi zmierzającymi do odzyskania sprawności.
Odkładając na bok złość na poprzednich opiekunów, wdzięczna jestem pani za pochylenie się nad kotem, tym bardziej, że była świadoma, jakich kotka doznała obrażeń. Nie mogła wiedzieć, że Kocia Mama przejmie opiekę, a mimo to nie odwróciła głowy.
Nie pozdrawiam opiekunów Klary, z pewnością rozpoznają ją nie tylko oni, ale także sąsiedzi, rodzina, znajomi.
Niech ta kotka, jej ból, niepewność, w jakiej trwała po kolizji, będzie dla nich skazą i wyrzutem sumienia.
Okolice wypadku nie są zbyt daleko od Łodzi, a wszyscy wiemy, że kociarze chętnie sprawdzają wpisy na portalach społecznościowych.
Życzę odważnej pani samych dobrych dni i serdecznych przyjaciół, kiedy będzie w potrzebie. Dobro wraca, ale krzywda mści się dwa razy bardziej.
Jak zwykle tradycyjnie wygłoszę słuszną w tej sytuacji prośbę : Kociarze, Przyjaciele, Sympatycy, ja po raz nie wiadomo, który, nie odmówiłam kotu pomocy.
Teraz liczę na wsparcie, każdą pomoc i aktywność. Dobrymi chęciami i otwartym sercem faktury nie zapłacę.
Niezbędna jest wasza pomoc. Razem możemy więcej!