Kilka dni temu, jakoś pod wieczór, działałam akurat z Gosią pakując w pośpiechu zakupione przez bazarkowiczów fanty, zadzwonił telefon.
Pani starała się umówić na przekazanie darów. Użyłam terminu „starała”, bowiem ze mną trudno jest się spotkać w trybie na spontanie, albo na żądanie. Dzięki aktywności Katarzyny generalnie kilka przedpołudni każdego tygodnia mam zajęte.
Zebraliśmy karmę w ramach prowadzonej akcji Animal Charity-Pet Rescue wraz z innymi firmami mieszczącymi się w biurowcu Nowa Fabryczna, zdecydowaliśmy kocią przekazać do Fundacji, bowiem te, do których się zgłaszaliśmy maja tyle już wsparcia, że stanowczo odnawiają przyjęcia kolejnej transzy.
Cóż, niektórym to się w głowach przewraca od dobrobytu- pomyślałam-chętnie przyjmę każdą pomoc- odpowiedziałam radośnie, mając na stałe 200 kotów pod skrzydłami nie stać mnie na odmowę.
Nie mogę przyjąć proponowanego terminu ponieważ mam już mocno zapisany kalendarz, ale sądzę, że spokojnie uda nam się wybrać dla obu stron dogodny. Szybko przewertowałam zapiski i umówiłyśmy się z Panią na środę!
Mam pytanie a która to Firma jest tym razem Świętym Mikołajem dla moich kotów?
McCormik Shread Services EMEA!
Nic mi ta nazwa nie mówi – powiedziałam zgodnie z prawdą, ale witam serdecznie w gronie pomagaczy Kociej Mamy!
Delegacja, która przybyła zdążyła już zapoznać się z profilem działania Kociej Mamy. Obecnie każde informacje udaje się błyskawicznie pobrać by zgromadzić potrzebną wiedzę. Myślę, że dla niektórych jest lekkim zaskoczeniem na ilu płaszczyznach działa i rozwija się Kocia Mama.
Kolejne cudne zrządzenie losu, ktoś- nie dociekałam kto był tak nonszalancki by odmówić przyjęcia naprawdę bardzo dobrej jakości darów- dzięki temu skorzystała Kocia Mama, która wychodzi z założenia, że skoro ktoś chce pomóc mało dyplomatyczna jest odmowa.
Potrzebujących jest wielu.
Skoro nawet nasi podopieczni nie lubią pewnych karm, to zawsze w satelicie każdej zwierzęcej organizacji jest grono osób, które opiekują się kotami dzikimi, a one z reguły nie wybrzydzają odwiedzając osiedlowe stołówki.
U nas nic się nie zmarnuje, nie kręcę nosem na żadne dary.
Bardzo dziękuję, że uczestnicy akcji nie zrazili się postawą osób z organizacji, która odmówiła przyjęcia karmy i szukali dalej kogoś kto umie docenić pomoc. Oczywiście otrzymali nasz przecudny koci kalendarz i zapewnienie, że Kocia Mama zawsze chętnie przyjmie dary, bo tym samym może przeznaczyć środki na leczenie bezdomnych kotów.
Wiemy, wiemy-zapewnili z uśmiechem, poczytaliśmy trochę przed wizytą u Pani- specjalizujecie się w chorych, starych, nie rokujących, kawał dobrej roboty Panie wykonujecie, jesteśmy pod wrażeniem i mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy!
Jak zwykle, tradycyjnie w biegu, w ogromnym pośpiechu, lekko wyrwana z rzeczywistości, a jednak mająca wszystko pod kontrolą, dopełniłam wszystkich obowiązków jakie w takich okolicznościach nakazuje etykieta. Naprawdę jestem ogromnie wdzięczna, że duże korporacje organizują tego rodzaju akcje, bowiem wypadkową tych inicjatyw jest promocja i reklama w międzynarodowej przestrzeni, bowiem koordynatorami generalnie są dyrektorzy pracującymi w centrali matce, której siedziba mieści się zagranicą.
Cieszę się, że wiedza o Kociej Mamie i naszej działalności dociera do różnych, nie tylko europejskich miast!