Zgrany duet

Istota myśląca ma to do siebie, że nieustannie rozważa i analizuje to, co dzieje się wokół niej. Nie na skalę wszechświata, lecz na swoją małą skalę — dotyczącą rodziny, znajomych oraz bliższego i dalszego otoczenia. W moim przypadku jest jeszcze jedna, niezwykle ważna dla mnie płaszczyzna, która wymusza codzienną, różnorodną tematycznie analizę — moja przecudowna Kocia Mama. Ilu jest wolontariuszy, tyle osobowości, a zarazem różnych charakterów, emocji, obaw, lęków, ograniczeń, ale także predyspozycji i talentów.

Moim zadaniem jest tak koordynować ich wolontariat, aby czuli się nie tylko spełnieni, lecz także mieli wewnętrzne przekonanie, że ich praca jest właściwie spożytkowana. Staram się mieć na uwadze wszystkie aspekty różnych projektów, nie tylko tych bezpośrednio związanych ze zwierzętami.

Edukacja — temat z cyklu niekończącej się rzeki. Mimo różnych zdarzeń, incydentów oraz śmiesznych lub kłopotliwych sytuacji, konsekwentnie realizujemy projekt, ucząc dzieci i młodzież empatii, wrażliwości i właściwego pojęcia szacunku. Dorośli przy okazji również otrzymują w gratisie pakiet informacji, więc tak naprawdę szkolenie dotyczy wszystkich obecnych. Generalnie lubię te spotkania, jednak czasami zdarzają się momenty, kiedy życie tak mnie przeczochra, że nawet ja muszę dać sobie czas na pozbieranie wszystkich kawałków mojego opanowania, tradycyjnej siły i rozsądku. W takich chwilach zawsze mogę liczyć na moje niezwykłe wolontariuszki. To, że codziennie otaczam je parasolem wsparcia, stało się już tradycją, ale są momenty, kiedy to one roztaczają nade mną nie tylko parasol, ale wręcz szczelny klosz, chroniąc mnie przed bodźcami, aż znowu stanę mocno na nogach.

Tym razem za sterami stanęła Kasia. Ma wszystkie atuty w ręku, które pozwalają jej poprowadzić świetne zajęcia w każdych warunkach. Nauczona doświadczeniem z czasów, gdy „zaginęła” podczas wykładów Rysia, wyciągnęła właściwe wnioski. Kasia potrafi pracować w duecie z każdą osobą, z którą tworzy parę. Kiedy działa ze mną, grzecznie ustępuje mi pola, rozumiejąc, że nie będę powielać zgranych scenariuszy, ale poprowadzę spotkanie w sposób, który wskaże jej nowe tematy, urozmaicając kolejne wykłady.

Wolontariuszki po raz pierwszy zawitały do tego przedszkola, a takie zajęcia są dla obu stron nauką schematu, który będzie powielany w kolejnych latach. To, jak ułożą się relacje, zależy oczywiście od obu stron, jednak większa odpowiedzialność spoczywa po stronie Fundacji. My znamy punkty spotkania, ale dla uczestników wykład jest jedną wielką, zaskakującą niespodzianką. Fakt, że zbiórka została przeprowadzona z ogromną starannością, świadczy o odpowiedzialnym podejściu wszystkich do przyjęcia Kociej Mamy w swoich progach. Tradycyjnie, nawet jeśli nie mogę być obecna, zawsze otrzymuję raport z każdej wizyty. Tym razem obie wolontariuszki były zachwycone spotkaniem i panującą atmosferą, co daje nadzieję na owocną dalszą współpracę.

Blanka świetnie sprawdza się w każdym zespole. Potrafi aktywnie włączyć się w odpowiednim momencie wykładu, szybko wychwytując komendy prowadzącej. W tym przypadku polecenia Kasi nie tylko pomagały Blance, ale również były sygnałem dla opiekunek poszczególnych grup. Dzięki jasnym komunikatom opiekunki angażowały się w pomoc i odpowiednio przygotowywały dzieci. Podczas tego spotkania rola Kasi była podwójna — opowiadała o kotach, jednocześnie wydając porządkowe instrukcje.

Każda z nas wyciąga inne wnioski, w zależności od roli, jaką pełni podczas wizyty. Blanka, malując kocie makijaże, zawsze nawiązuje rozmowę z dziećmi. Tym razem usłyszałam: „W tym przedszkolu ładnie rozmawia się z dziećmi, one bardzo starannie dobierają słowa, tworząc zdania!”

Dziękując za to przesympatyczne spotkanie, mamy nadzieję na dalszą, owocną współpracę. Wiedząc, że tylko nasza Fundacja dzielnie przemierza miasto z kotami, snując ciekawe opowieści, chętnie będziemy wracać do miejsc, które potrafią się zmobilizować, aby dołączyć swoje wsparcie do nieustannie toczącej się kociej pracy.