Wolne od wszelakich przesądów, otwarte na ludzi, gotowe do podejmowania nowych aktywności, nie zasklepiamy się w rutynie, odrzucamy stereotypy, mając świadomość, że właśnie w ten sposób zapewniamy nieustanny rozwój, co ma ogromny wpływ na kondycję, prestiż, a także rozwój osobisty każdego wolontariusza. Wolność myśli, wyborów, decyzji to podstawa każdej nawet najmniej ważnej komunikacji podczas ustalania każdej aktywności, akcji czy też projektu.
Nigdy nie byłam szefową z cyklu „sama wiem wszystko najlepiej”, taka opcja zawsze bardzo mocno osłabia każdą organizację, ponieważ wolontariusze z obawy o krytykę, boję się podjąć czy zgłosić fajną swoją inicjatywę. Tak umierają cenne pomysły i jest to oczywiście szalenie przykre, bo każdy wolontariusz w ten sposób potraktowany, zamiast entuzjazmu, popada w zniechęcenie. Efekt jest taki, że organizację opuszczają rozczarowani, przeświadczeni, że każda tego rodzaju firma działa na podobnych zasadach.
To, że w każdej formacji występuje rotacja, jest to zjawisko normalne wynikające bezpośrednio z postawy społecznej. Mnie jako szefowej nie wolno ludzi odstraszać bez dania im szansy sprawdzenia się w Kociej Mamie. Nie każdy, kto próbuje swoich sił w naszej gromadzie odnajdzie się w niej i zaakceptuje panujące niepisane, a a przestrzegane reguły, więc oczywistym jest, że naturalną decyzją jest rozstanie. Nigdy nie oceniam osobistych wyborów, każdy ma swobodne prawo kierowania swoim życiem. Wielu dusiła panująca w Kociej Mamie atmosfera, nie potrafili zaniechać mataczenia, wywoływania sensacji, czy inicjowania konfliktów. Eliminacja to jedyna droga do oczyszczenia. Nie mam ani nie chcę marnować czasu na porządkowanie przykrych sytuacji. Działając w misji, w wyniku której wiele dobrego fundacja czyni dla zwierząt, ludzi, dzieci, nikt mnie nie zmusi, żebym prostowała jakieś urojone żale czy też gasiła awantury. Motywacja w Kociej Mamie jest jedna: troska o rozwój fundacji, dbanie o wiarygodność, stabilność oraz wchodzenie we wszystkie te płaszczyzny pomocowe, które przekuwają się bezpośrednio na zmianę jakości czy formy bytu istoty, do której spieszymy z pomocą.
Kim był Franciszek z Asyżu, zanim został wyniesiony do grona świętych, wie każdy doskonale. Oddał dobra doczesne, rozstał się ze spokojnym życiem, z ogromnym dobrobytem i wszedł wśród biednych, by pracować nad zmianą jakości ich życia. Widział również niedolę zwierząt. To on był autorem słów: „nasi bracia mniejsi”!
Ponownie zatem, na naszych oczach tworzy nam się kolejna tradycja, otrzymaliśmy zaproszenie do udziału w festynie, organizowanym przez parafię, której patronem jest właśnie Franciszek z Asyżu.
Zebrałyśmy dobre notowania w roku ubiegłym, więc w tym roku nasz udział był postanowiony w trakcie przygotowań, bez rozmowy wstępnej z nami. Świadomość naszej misji, ideę najważniejszą, zrozumieli organizatorzy świetnie, więc cieszę się ogromnie, że w realizacji ich także chętni są, by nam pomóc.
Zapraszamy jak zwykle na koci kiermasz, dzieciom proponujemy kolorowe kocie makijaże, a wszyscy, mający na sercu dobro zwierząt, mogą nas odwiedzić z jakimś dla nich prezentem w postaci karmy, żwirku albo zabawki.