Już wiem, że ponownie zacznie się lament, że po raz kolejny kilka razy każdego dnia przez czas trwania akcji będę musiała wspierać, tłumaczyć, rozwiewać niepokoje ale mam już w tym temacie wprawę i mocne, wpierające tezę argumenty. Zapewne niejedna osoba będzie zdziwiona i zapyta o jaką to aktywność tym razem na myśli, więc już spieszę z wyjaśnieniem. W wyniku zaproszenia Kociej Mamy do wspólnego działania na rzecz środowiskowych kotów przez organizację z Krakowa, już po raz kolejny mamy zaszczyt być nominowanymi do prezentowania naszych podopiecznych by z okazji Świąt Wielkanocnych kociarze z całej Polski kupując siedzącym w koszyczkach mogli w ten sposób zgromadzić fundusz dla Fundacji.
Jest to szalenie miła aktywność ponieważ już sam fakt zauważenia Kociej Mamy, dostrzeżenia i docenienia jej pracy by poprawić byt futrzaków jest ogromnie wzruszający a wielokrotne zaproszenia do udziału, potwierdza sens naszej pracy i starań w kocim temacie. Iwonka czyni przegląd podopiecznych, wybiera stosowne świąteczne grafiki i wysyła organizatorom.
Jednoczenie z wystartowaniem zbiórki koszyczkowej, zaczyna się moja rola terapeutki, pocieszycielki, czasem osoby sprowadzającej delikatnie na ziemię bądź wręcz apelującej o rozsądek!
Iwonka- tłumaczę jak dziecku- już nie pierwszy raz prezentujemy koty w koszyczkach. Spokojnie, wszystkie zostają zakupione -staram się perswadować jak dziecku eliminując panikę- jeszcze nigdy darczyńcy nas nie zawiedli, zawsze dotąd ładnie spięły się akcje. Grochem o ścianę! W tej jednej konkretnej kwestii nie jestem wstanie ogarnąć emocji wolontariuszki. Kilka razy dziennie zagląda na zbiórkę analizując ile koszyczków czeka na chętnych. Poddałam się, skoro musi aż tak przeżywać trwanie zbiórki, przestałam już z tym walczyć. Po kilku poprzednich zakończonych sukcesem wiem doskonale, iż organizatorki trzymają rękę na pulsie, ładnie i skutecznie promują przedsięwzięcie a co najistotniejsze zabiegają by wszystkie biorące udział organizacje otrzymały wsparcie.
Czas trwania koszyczkowania jest dla mnie trudny komunikacyjnie z moją kochaną menadżerką, bowiem jakiego bym tematu nie poruszyła i tak Iwonka zgrabnie sprowadzi rozmowę do kocich koszyczków.
Mam wielką i szczególną prośbę do naszych Sympatyków, Lubisów i Fanów, dla mojego spokoju żebym mogła mieć wolną głowę i radość z ratowania, wykupcie proszę w najbliższym czasie te nieszczęsne kolorowe koszyki, niech już Iwonka będzie zadowolona a ja wtedy bez obawy o kolejny lament będę mogła z Nią kontaktować by ustalać inne formy pomocowe. Z tej jednej historii dziewczyna nie jest w stanie wyciągnąć wniosków i z troski o fundacyjne koty od pierwszego dnia akcji żyje niestety w stresie.
Jak zwykle regulamin jest prosty, wybiera się wartość koszyczka, wskazuje kota i dokonuje przelewu na podane konto. Po zakończonej akcji, Fundacja wskazuje najpotrzebniejszy w danej chwili produkt a Organizator wysyła paczkę na adres Fundacji.