zachęcam do pomagania

Nasze intencje i działania zawsze były klarowne, przejrzyste, zdecydowane i jasno zdeklarowane. Mamy pomagać, a nie szkodzić, zmieniać, a nie zaciemniać, budować, a nie burzyć, łączyć, a nie wchodzić w spory, bronić się, ale nie inicjować ataku.


Zgodnie z tymi normami bardzo uważnie śledzę wszelkie próby ataku na Fundację, manipulowanie opinią publiczną oraz pokrętne insynuacje, nawet jeśli nie padają wprost, a tylko podle sugerują albo poddają w wątpliwość lub zakłamują obraz działania. Mam świadomość, jakie uczucia wywołuje wśród niektórych pozycja naszej fundacji w kociej przestrzeni. Nie trzeba się bać ani przepraszać za ten stan, bowiem żaden sukces nie spadł nam w prezencie, trafił się fartem, a jest wynikiem tytanicznej wieloletniej zbiorowej pracy. W fundacji nikt nikomu łaski nie robi pełniąc z odpowiedzialnością swój zakres pracy.

To, że do mnie należy ostatnie słowo czy końcowe rozporządzenie nie jest oznaką wyniosłości, a odpowiedzialności za cały zespół. To na mnie spada obowiązek decyzji i wszelkich wynikających konsekwencji.

Prawdą jest, że kiedy mam rację i pewność słuszności rzadko kiedy ustąpię, kontrargument musi być bardzo dobrze przygotowany, uzasadniony i racjonalnie motywowany.
Nie bawię się w wojny, których nie umiem wygrać. Zawsze, kiedy staję do walki, mam przygotowaną mocno argumentację i dowody, a nie opieram się na hipotezach, przypuszczeniach, domysłach czy fantazjach. Kiedy ja zaczynam grzmieć, to znaczy, że ktoś przesadził z chamstwem, oszczerstwem, pomówieniem. Inne fakty mnie nie ruszają, tylko wtedy podnosi mi się ciśnienie, kiedy ktoś ewidentnie działa na szkodę Kociej Mamy albo jej Wolontariuszy, wtedy system obrony i ochrony załącza się automatycznie. Długo budowałam organizację, żeby osiągnąć obecny wymiar, nie dotyczy to wyłącznie wspólnych zadań w temacie zwierząt, na myśli mam wewnętrzny ład, porządek, wzajemną przyjaźń i ufność. Nie ośmielę się przypisać cech, od których nikt kto ma emocje nie jest wolny.

Tak samo wpadamy w złość, burzymy się na pewne sytuacje, jednak zasadniczo różni nas styl w jakim prowadzimy walkę z atakującymi. Nigdy nie stosujemy obelg, zawsze nawet „szpilkę w czoło” wkładamy w białych rękawiczkach, cechuje nas kultura wypowiedzi, nie używamy szantażu ani określeń poniżających przeciwną stronę. Wyjaśniamy, ale nie przekłamujemy.

Każda wypowiedź w imieniu Fundacji jest wyważona, taktowna, bez szyderczych epitetów. Nie rzucamy słów, których się potem wstydzimy, nie piszemy o faktach, które nie miały miejsca w rzeczywistości, a są tylko wynikiem naszej chwilowej konfabulacji, tak by potem nie kasować napisanych wypowiedzi. Pamiętać należy, że obecne narzędzia są szaloną pomocą, ale zarazem rejestratorem naszych potknięć i błędów. Zapisują się posty kilkakrotnie edytowane, które są świadectwem jak się modeluje opinią społeczną według własnej chwilowej potrzeby.
To, że wszystkie wypowiedzi dotyczące Fundacji i Wolontariuszy na forum, na fanpejdżu czy mojej prywatnej tablicy bądź na portalach społecznościowych są skrupulatnie przez wyznaczone Wolontariuszki zapisywane, nie jest żadnym kaprysem, a tylko formą zabezpieczenia niezbędnych dokumentów.
Przyjmując obowiązek szefowej Fundacji staję się automatycznie odpowiedzialna za każdy, nawet najdrobniejszy aspekt pracy. Tak jak gromadzę sprzęt do odłowu, zapasy karmy i leków, tak samo zbieram wszystkie dokumenty świadczące o próbach naruszenia naszego wizerunku wśród kociarzy.

Na tę pozycję, na tę rolę wiodącą, pracowałyśmy solidnie kilka lat.
Setki uratowanych kotów, setki interwencji, ale i co się z tym wiąże też niekiedy kontakt z ludźmi chorymi z zazdrości, małostkowymi, bojącymi albo nieumiejącymi przyznać się do błędu.
Kto pracę społeczną zaczyna od wojny, nigdy nie zbuduje obozu swoich sympatyków. Kto usuwa wypowiedzi, zataja fakty, blokuje informacje, jak może liczyć na pomoc darczyńców? Ludzie bardzo dobrze i szybko kojarzą fakty. Nawet jeśli milczą, to wyciągają poprawne wnioski.
W świecie zwierząt jesteśmy ponad 20 lat. Fundację znają wszyscy od podszewki, sama bardzo tego faktu pilnuję, by niwelować do minimum bariery.

Mamy być dostępne i pomocne z wiedzą, doświadczeniem, narzędziami, ale mamy także edukować nie tylko dzieci, młodzież i dorosłych również tych, którzy porywają się na trudne zagadnienia podejmując działanie na rzecz zwierząt.