Początki były trudne, jednak Iwonka dzielnie pokonywała przeszkody. Narzekała na jakość komunikacji, styl oraz formę, z jaką spotykała się w różnych okolicznościach, zabiegając o wsparcie. Dodając jej otuchy, tonizując rozczarowanie, tłumaczyłam, że na zbudowanie bazy solidnych darczyńców potrzeba czasu. Jest wiele organizacji na rynku, każda wyciąga rękę po pomoc, więc trzeba brać pod uwagę fakt, że nie każda pomoc przekłada się na cel, który był początkowo podawany.
Wnioskowanie o pieniądze jest trudne, a nie wynika to ani z braku świadomości społecznej, ani złej woli sponsorów. Przyczyną tego stanu jest ludzka natura. Będąc szefową Kociej Mamy, spotykam przeróżne osoby. Kiedyś pokuszę się o kwalifikację pod kątem charakteru i pobudek, z jakich pojawią się w fundacyjnej przestrzeni. Powody są tak diametralnie różne, że można dostać zawrotu głowy. Niektóre osoby są na tyle zaburzone, że pojawiają się z zamiarem wprowadzenia zamętu, zamieszania i bałaganu.
Obiecuję, że wrócę do tematu w przyszłości.
Podtrzymywana na duchu, Iwonka działała, budując bazę danych. I tak mijały lata. Z każdym rokiem do kalendarza wpisywany był kolejny solidny pomagacz z odpowiednią informacją o tym, w jakich okolicznościach można wspomnieć o darowiźnie. W ten sposób powstał schemat, określający, kiedy włączamy się do jakiej akcji, a kiedy ponownie ją inicjujemy.
Wolontariuszka wypracowała tryb oraz okoliczności sprzyjające organizacji akcji. Zimą skupiamy się na pozyskiwaniu karmy od producentów, bierzemy również udział w akcjach internetowych. Wiosna, lato i jesień przeznaczone są na udział w jarmarkach, kiermaszach i wydarzeniach plenerowych. Ekipa kiermaszowa z takim samym zaangażowaniem ustawia stoisko podczas dożynek, jak i w trakcie odpustu pod kościołem.
Tym razem, po raz już enty, brałyśmy udział w akcji rabatowej w zaprzyjaźnionym sklepie internetowym Zoozone.pl.
Tradycyjnie, zebrany budżet przeznaczony został na zakup produktów dedykowanych kotom. Tym razem były to środki zabezpieczające koty przed pasożytami.
To, że kot jest rezydentem w domu tymczasowym, nie oznacza, że zwolniony jest z klasycznej profilaktyki zdrowotnej. Procedury weterynaryjne obowiązują wszystkich podopiecznych, nawet tych, które opierają się bezpośredniemu kontaktowi. Mamy pod opieką mruczki, które nie przyjmą tabletki — żadna sztuczka ani podstęp nie zmusi kota do połknięcia leku. Mamy dwa sposoby, by kota odrobaczyć: zastrzyk lub preparat na skórę. Unikając sytuacji stresogennych, zamiast wizyty w klinice, wybieramy wylewkę. Problem polega na tym, że są to szalenie drogie preparaty. Akcja rabatowa, w której brałyśmy udział, pozwoliła na zakup właśnie tych niezbędnych środków, a przy okazji, jak zwykle tradycyjnie, Kocia Mama otrzymała zgromadzone dla nas dodatkowe prezenty, za które serdecznie dziękujemy.