Pewien budynek w centrum miasta znany jest dobrze Łodzianom, szczególnie tym, którzy odrobinę działają społecznie. Jego przestrzeń jest miejscem wydarzeń kulturalnych, akcji, spotkań, koncertów nawet happeningów. Mam na myśli oczywiście Ośrodek Inicjatyw Artystycznych, w którym od lat funkcję dyrektora pełni niezwykle kreatywna osoba, kobieta wielu pomysłów i talentów. Znamy się oczywiście, bo jakże mogło być inaczej skoro obie mamy podobną ciekawość i apetyt na życie.
Od lat spotykając się wymieniamy uprzejme tradycyjne pozdrowienia. Zamieniamy kilka zdań, świadome swej obecności w życiu kulturalnym miasta. Wiemy, że nie ma w Łodzi organizacji bardziej wpisanej w jej codzienność. Spotkać nas można w każdym jej obszarze. Gdybyśmy były typowymi kociarami, łatwo byłoby nas zaszufladkować, a tak jest z nami maleńki problem.
Kumulacja tylu różnorodnych charakterów, osób obdarzonych zdolnościami z rozmaitych dziedzin życia i sztuki, tworzy silną podstawę ekipy, dzięki której sprawnie i bezkolizyjnie wprowadzamy w życie wszelkie pomysły, nawet te odrobinę dziwne. Modelujemy, promujemy i zachęcamy do podjęcia wolontariatu w nowoczesnej formie, tworząc własne schematy.
Jednocześnie pamiętać należy, że polityka komunikacji pozbawionej konkurencji wręcz z zachętą do podejmowania działań w oparciu o partnerstwo, ma ogromny wpływ na nowe trendy szczególnie w odniesieniu do aktywności społecznej.
Kiedy pada hasło „Fundacja Kocia Mama” automatycznie pierwszym skojarzeniem jest słowo KOTY, ale zaraz: edukacja, akcje społeczne, kampanie, współpraca – można wymieniać bez końca. Na obraz opisujący Fundację składa się kilka czynników, efekt 10 lat intensywnej pracy „Firmy”, 18 lat mojego społecznego działania ale i pasje, które mną kierowały.
To nie jest hymn pochwalny na moją cześć, takie są fakty, oczywiste, trudne do podważenia. Lata bezinteresownego biegania po komórkach, wyciągania z nich chorych, zaropiałych kociaków, pomagania w adopcji. Pamiętać już nie chcę jak się łapie kociaki w ręcznik albo – co jeszcze wymagało nie tyle odwagi co raczej szalonej determinacji – dorosłą dziką niekiedy kotną kotkę. Fantastyczne przeżycie. Pamiątka tych okoliczności, to szramy zdobiące dłonie, bezcenne świadectwo jak trudno okiełznać małe, chore, przerażone. Walczyły instynktownie, broniąc wolności, bo skąd mogły wiedzieć, że ograniczałam swobodę z troski o ich zdrowie.
Lata mijają ale wspomnienia trwają we mnie, w karmicielach, w ludziach, którzy otarli się o Fundację.
Wszyscy znają naszą otwartość na nowe projekty, dlatego nie wahałam się ani przez moment, kiedy Monika zaprosiła Fundację na cotygodniowe spotkanie Klubu Seniora, który ma swój kącik w zarządzanym przez Nią Ośrodku.
Obecna przy rozmowie Emilka w mig połączyła kropki:
– Ale fajnie to o Kampanii poopowiadasz! O jesieni życia z kotem – wyjaśniła zdziwionej Monice.
– Renata, zaburzyłam Twój plan, przepraszam weszłam w grafik edukacji, bez konsultacji umówiłam nas do Klubu Seniora.
– Nie szkodzi i tak nie miałam żadnych planów, zatem zachęcimy seniorów do aktywności. I tak już to robią, wychodzą przecież systematycznie z domów, ale można im pokazać jeszcze jedną możliwość, dzięki której codzienność przestanie się kojarzyć tylko z ograniczeniem, bólem,chorobą.
Koty pojechały jak zwykle te, które są trzonem kociej ekipy edukacyjnej, wyluzowana Malinka, rozbrykany Iwan i zdystansowany Mopik.
Pierwsze zdziwienie to nasz widok: totalnie nietypowe kociary! Kolejne to prośba: dziękujemy, nam rzutnik nie jest potrzebny! Następne to zachowanie kotów jakby było pewnikiem, że zawsze grają pierwsze skrzypce, wzbudzają sensację, zainteresowanie.
Są koty w wieku słusznym, są i samotni ludzie, ale nie każdy wie, jak właściwie kojarzyć fakty. Koty są wspaniałymi towarzyszami na każdą porę naszego życia, wystarczy odrobinę wyrozumiałości, akceptacji, poszanowania wzajemnych nawyków i przyzwyczajeń, a dwie istoty, człowiek i kot, przez lata mogą razem spokojnie egzystować.
Tradycyjnie, kiedy starszy ma słuchać młodszego, lekko się obrusza, tradycyjnie zgodnie z wychowaniem i przeświadczeniem myśli, że tylko Ci, których z biegiem lat włosy pokryły się siwizną, mają monopol na mądrość i dobre rady. Ale na szczęście dla wszystkich jest taka Fundacja, która te mity obala.
Myślę, że wszyscy byli bardzo zaskoczeni tą nietypową wizytą. Organizatorki jak szybko i bezkolizyjnie udało nam się nawiązać z seniorami nić porozumienia, jak szybko pokonana została bariera wieku. Słuchacze wydawali się delikatnie zszokowani faktem, jakie to mądre i oczywiste życiowo historie opowiadają te kocie mamy, skąd w nich ta wiedza tak nie współgrająca z ich wiekiem, skąd tak dojrzałe obserwacje i przemyślenia.
Człowiek mądry od urodzenia obserwuje otoczenie, gromadzi doświadczenia, zapisuje w pamięci tworząc dobre i złe wspomnienia. Dzięki nim wyciąga wnioski, nie zakrzykuje rzeczywistości, z pokorą, która tylko go rozwija, dokonuje analizy i oceny swoich, a i innych zachowań, ale żeby uzyskać rzetelny obraz, trzeba przede wszystkim swoje postępowanie rozpatrzeć uczciwie. Mało kto ma w sobie tyle dystansu, obiektywizmu, świadomości, powiem więcej odwagi, by na takie zachowanie się odważyć.
W życiu bardzo często przymykamy oczy na drobne defekty osób nam bliskich, szczególnie tych, które kochamy. Tego samego oczekujemy od innych w ramach rewanżu, ale czy relacja oparta w półprawdach zapewnia nam spokój ducha? Trwamy w takich układach latami, ale z czasem wywołują one w nas taką niechęć, taki smutek, że trudno cieszyć się życiem i być pogodnym człowiekiem. Nasze twarze mówią wszystko o naszym wnętrzu i przeżyciach, wystarczy na nie popatrzeć uważnie: na zmarszczki wokół oczu i ust, na mimikę, na reakcję oczu.
Dlaczego tak szybko przełamałyśmy chwilowy dystans, gdzie tkwi sukces tego spotkania? Nie korzystałyśmy przecież z żadnych pomocy, by skupić uwagę słuchaczy, stałyśmy tam tylko – dwie kociary i nasze rozpieszczone koty.
Nie przypadkiem do Klubu Seniora pojechały dwie prawdziwe kociary, takie to co potrafią czytać ich zachowania, ruchy, gesty. Umiejętność to rzadka i bezcenna budowanie relacji ze zwierzakami, ale ta specyficzna zdolność pomaga nam w szybkim nawiązywaniu kontaktów w każdym środowisku. Cieszy nas, że mogłyśmy poznać kolejną społeczność i to dla nas też było nowym doświadczeniem.
Spotykamy w swoim otoczeniu o ludzi w wieku bardzo dojrzałym, ograniczamy się przeważnie do typowych form grzecznościowych podczas spotkania w sklepie, tramwaju czy aptece. Rzucamy szybkie „Dzień dobry”, czasem uprzejmie pytamy „Jak zdrowie?” i biegniemy dalej goniąc szybko mijające życie. W Klubie Seniora rytm spotkania nie miał tego szalonego tempa, konwersacja dotykała różnych tematów błahych ale i dość ważnych. Najważniejsze, że padały pytania, że nawiązałyśmy dialog, nie było tremy, zakłopotania, nieśmiałości.
Można pokusić się o stwierdzenie, że coś się z czasem chyba wykluje z tej znajomości, takie mam dziwne przeczucie.