Ten rok jest faktycznie wyjątkowy. Mimo ogólnej sytuacji w kraju, dla Fundacji spokojny, stabilny i dobry. Omijają nas epidemie, nie ma żadnych scysji, każda sumiennie wypełnia swoje zadania, a czasem, jak trzeba przyjmuje w zastępstwie od koleżanek. Czas mija w rytmie corocznych stałych sezonów, czyli pory na małego kociaka, na kocięta czapkowe, na maluszki porzucone i na sierotki, które straciły z różnych przyczyn matki. Wiosna i lato są czasem, kiedy nakładają się równolegle dwa działania: ratowanie niesamodzielnych i opieka nad dorosłymi, które tradycyjnie czekają na adopcję do jesieni.
Są dwa stałe fragmenty normujące naszą pracę: zakaz adopcji jakichkolwiek kotów w okresie świątecznym oraz wypuszczanie spod skrzydeł w czasie wakacyjnym dorosłych, chyba że osoba adoptująca jest znana Fundacji.
Nie po to ratujemy młode i dorosłe kociaki, by pełniły rolę działkowych myszołapów czy szczurołapów, a potem były zostawiane na działkach do kolejnego urlopowego sezonu, bez troski o ich byt i przetrwanie.
Te zasady są niezmienne, ponieważ niestety wynikają z przykrych doświadczeń.
Co roku o tej porze zaczynamy działanie poprzedzające wydanie kalendarza. Generalnie jest to zadanie Emilki, wspólnie jednak wymyślamy temat, plener i dobieramy kocie modele.
W tym roku miała niesłychanie ułatwioną pracę, w domach tymczasowych aż pękało od ślicznych, zdrowych smarków o futrach tak kolorowych i śmiesznie wybarwionych, że samą radością było ich fotografowanie.
Jak zwykle tradycyjnie powiązałam kilka zadań jednocześnie, Paulina dostarczyła mruczące modele, a przy okazji otrzymała w prezencie fajną działkową sesję z córcią z kotami w tle.
Temat cegiełki na rok 2022 to Kociak na dłoni, analogia do serca albo jak kto woli nawiązanie do tego pięknego powiedzenia. Z sercem na dłoni traktujemy w Fundacji wszystkie koty, zarówno zdrowe, jak i chore, kapryśne i miłe, problematyczne i te bezkonfliktowe.
Zdążyłyśmy w porę uchwycić przepiękne kocięta w fajnej, świeżej, pełnej rozmaitych kwiatów scenografii Emilkowej działki. Cudne jest tło każdego zdjęcia, przeglądałam przysłane próbki z autentyczną radością, ale i dumna szalenie z faktu, jak się rozwijają artystycznie moje wolontariuszki. Na sukces każdego działania składa się pasja i zamiłowanie do powierzonego zadania. Przed Emilka było wyzwanie zrobienia ruchliwym jak pchełki kociątkom zdjęć, a ogarniecie logistycznie przejęcia modeli z różnych miejsc było po stronie Pauliny.
Mała Lena też miała swoją radość z pomagania Mamie przy opiece nad oseskami. Z dzieckiem za łapkę, z sercem na dłoni pełnimy razem ten wolontariat, spełnione dzięki wyjątkowej misji, służby dla braci mniejszych, a że po drodze i przy okazji mamy ogrom radości to już są przefajne gratisy wynikające z codziennej pracy. Niebawem zapraszamy po zakup cegiełki charytatywnej jakimi są fundacyjne kalendarze. Czy będą dwa: biurkowy i ścienny jeszcze nie wiem, muszę ten temat przedyskutować z Emilką.
Jedna kwestia jest w 100 % gwarantowana, na pewno każdy miesiąc będzie się łączył z fantastyczną kocią fotką. Dziękując za wykonana pracę czekam z niecierpliwością na końcowy efekt!