wracamy do pierwotnych ustawień

Pewne wydarzenia w życiu Fundacji określamy swoistymi terminami tak, by łatwiej było je uporządkować w czasie. W przypadku, kiedy nawiązuję do spektakularnej interwencji czy operacji ratującej życie, używam następującego zwrotu: „Kiedy nie było jeszcze Fundacji” lub „Kiedy działałyśmy zrzeszone jako Grupa Kocich Opiekunek”. Dokładnie taka sama zasada panuje, kiedy odnoszę się do akcji prosprzedażowych, czyli kiermaszy oraz jarmarków miejskich, tylko wtedy używam innego stwierdzenia, a mianowicie: „Przed pandemią”.

Oba zjawiska, czyli pandemia i transformacja Grupy Kocich Opiekunek w Fundację wiele zmieniły, przewartościowały i zreformowały. Grupa podjęła pracę w konieczności przestrzegania reguł i obowiązków wynikających z przekształcenia się w jednostkę administracyjną, czyli fundację. W rezultacie, automatycznie nałożony został obowiązek sprawozdawczo-informacyjny, co oznacza, że oprócz wolontariatu, musimy się także zmierzyć z kolejną dziedziną związaną z nudną biurokracją. Status OPP i wpis do KRS podlegają bardzo restrykcyjnej weryfikacji dla każdej organizacji działającej w trybie non profit. W zasadzie nie powinno mnie to dziwić, ponieważ nasza praca opiera się nie tylko na odpisach 1.5%, ale także na zaufaniu darczyńców.
Pandemia natomiast, z uwagi na ograniczenia związane z troską o zdrowie, wiele projektów uśpiła, utrudniła lub wręcz doprowadziła w konsekwencji do upadku.

Zmiana jakości pracy, czyli wielka reorganizacja w korporacjach, doprowadziła do zamknięcia takich form wsparcia jak zbiórki darów organizowane przez kociarzy czy sympatyków Fundacji. Dyżury w miejscu pracy utrudniały komunikację, relacyjność, wolę bycia społecznie użytecznym. Dokładnie tak samo zadziało się z kiermaszami miejskimi czy organizowanymi w placówkach zaprzyjaźnionych z Kocią Mamą. Nagłe restrykcje uśpiły nasze bardzo fajne źródło dochodów, pozyskiwania budżetu na ciężkie operacje czy kosztowne specjalistyczne badania i konsultacje.
Szalenie wolno, bardzo nieśmiało, aktywiści zaczęli wychodzić z ofertą odrodzenia tego rodzaju życia społecznego. Najpierw ostrożnie, by nie kusić losu, stanowiska sytuowane były w bezpiecznej od siebie odległości, raczej unikano zamkniętych przestrzeni. Z czasem do każdego ograniczenia, strachu czy obawy podchodzimy z mniejszym lękiem, to jest naturalny odruch umiejętności ludzkiej aklimatyzacji i akceptacji okoliczności toczących się nam współcześnie. Dookoła rozgrywają się dramaty, giną ludzie, cierpią dzieci, krzywdzone są zwierzęta, a świat dalej pędzi swoim rytmem.

To już 25 lat, odkąd Fundacja związana jest z biblioteką Politechniki Łódzkiej, czyli od czasów Grupy Opiekunek. Wspieramy tamtejsze koty nie tylko karmą czy wydawaniem domków, ale także w swoim czasie zabierane były z tego terenu całe mioty, sterylizowane i kastrowane dorosłe koty. Współpraca kwitnie, rytmicznie i systematycznie, karmiciele otrzymują pomoc w żywieniu wcale nie małej populacji mruczków. Pani Ilona w rewanżu pomaga przy miejskich kiermaszach, a Pan Krzysztof udziela się w transporcie. Naczynia powiązane, wspierające się, zgodnie działające w tym samym przecież celu. Cieszy mnie fakt, że nie traktują mnie instrumentalnie, zawsze chętni także do pomocy i w razie konieczności aktywności.
Przed pandemią, biblioteki Politechniki Łódzkiej regularnie zapraszały Fundację na kiermasze. Zawsze ładnie spinało nam się wydarzenie, czyli koci kiermasz połączony ze zbiórką darów dla kociaków.

Kilka lat trwała przerwa. Jednak uważam, że nadszedł dobry moment, by odnowić pożyteczną dla nas tradycję. To, że zawieszone były aktywności zbiorowe nie oznacza, że Fundacja w tym okresie zaprzestała partycypować w kosztach żywienia. Systematycznie wydawałam wyprawki, czyli mimo pandemii nadal troszczyłam się o pełną miskę dla buszujących po tym rozległym, bezpiecznym dla nich terenie.

Z ogromną radością zapraszam na koci kiermasz. Karmę zaczynamy zbierać już od 6 maja do dnia, kiedy rozstawimy stół z gadżetami. Mam nadzieję, że jak zawsze będzie sympatycznie. Przez te lata nieobecności wiele się jednak zmieniło również w samej Kociej Mamie. Pojawiły się nowe produkty, dołączyły z pomysłami fajnego rękodzieła nowe wolontariuszki, zdecydowanie wzrósł poziom jakości oferowanych wyrobów. Jak zawsze będziemy pracować w oparciu o 2 zmiany. Na każdej obecna będzie wolontariuszka, z którą można będzie skonsultować kocie problemy, uzyskać poradę, wskazówkę czy podpowiedź.