wojtusiowa gromadka

Na działkach zwanych potocznie Rodos zawsze obecne były koty, jest to sytuacja normalna, standardowa, raczej nie budząca zdziwienia. Kontrowersyjne niestety czasem bywa zachowanie ich karmicieli i to jest właśnie kluczowy problem, inicjujący wszystkie spory, scysje i kłótnie. Ludzie, nie potrafiąc wypracować konsensusu, doprowadzają do sytuacji, iż w wyniku ich przepychanek finalnie cierpią koty. Zawsze jest tak, że obok siebie egzystują dwa obozy, zwolenników i przeciwników , ale to, jak poukładają się ich wzajemne relacje i reakcja na obecność kotów zależy, przykro mi kociarze to mówić, wyłącznie od zachowania tych pierwszych.

Bardziej moim zdaniem na wpływ komunikacji mają zwolennicy kotów, ponieważ to po ich stronie leży dopilnowanie, by zwierzaki swoją obecnością nie zaburzały życia innym miłośnikom ogródków działkowych. Mszczą się na nich, wyładowują negatywne emocje, frustracje, przegrane w słownych potyczkach i niestety nasza małość na kotach się skupia. Mniejszym złem jest, jeśli negacja sprowadza się tylko do słownych ataków, nie czynów, mających oznaki nękania czy znęcania. Z brakiem kreatywności, z trudnością komunikacyjną, ponosimy winę za całe zło, jakiego doznają koty. A przecież może być tak, jak u Wojtka na działce. Dzika kotka od lat przychodziła tylko na miskę, najadała się, pomachała ogonem i znikała gdzieś tak szybko, że Wojtek nie był w stanie określić kierunku, w którym czmychała.
Cwana, bystra, omijała klatkę łapkę szerokim łukiem.

Jednak, mając świadomość ludzkich charakterów, emocji, sympatii i preferencji, Wojtek zachowywał towarzyskie i sąsiedzkie status quo, nie unikając wszelkich eskalacji poglądów. Ile mógł, ile spostrzegł, sprzątał po kotce, usuwał oznaki jej bytowania. Nie należy polemizować z właścicielem sąsiedniej posesji na temat zabaw naszych pupili. Zrozumiałe jest przyzwolenie psiarza na nawet kosztowne psoty ulubionego czworonoga, to on odkupuje zniszczone wycieraczki, pogryzione kapcie czy poszarpane kanapy. Nie wolno nam oceniać, komentować, wyśmiewać. My także nie jesteśmy szczęśliwi, kiedy wytyka nam się, że ukochany mruczek robi kupę w zagonie kopru czy marchewki. Dajmy sobie i innym swobodę, tak niezbędną dla naszego spokojnego funkcjonowania. Oceniając każde zdarzenie swoją miarą, stajemy się nieznośni, sami izolujemy się poza daną społeczność.

Relacyjność to przede wszystkim szeroko pojęta akceptacja, nie dla złych wzorców, ale dla tych, które może dla nas są niejasne, ale tak naprawdę nikomu nie czynią szkody. Mity się tworzyły na temat wrogów kotów, a tu proszę, nie dość, że na rozwiązanie wybrała Wojtusiowy domek, to jeszcze sprowadziła dzieci, kiedy już je odchowała. Koty nie są głupie, one potrafią fajnie się w życiu ustawić, to my, ludzie, swoim zero-jedynkowym postępowaniem prowokujemy przykre sytuacje.
Kociaki są trzy, klasyczne, łaciate, takie śmieszne. Banan, Batat i Cytryna, jedyna dziewczyna. Matka otrzymała imię Figa.

Dedykuję tę opowieść wszystkim, którzy niby z dobroci serca, krzyczą i wrzeszczą na sąsiadów, sądząc, że jest to metoda, dzięki której zmienią nastawienie do kotów. Moi drodzy, awersje nie zawsze są dla nas jasne i czytelne, od zrozumienia tego faktu musimy zacząć. Czasem ktoś nie może znieść widoku kota na krześle czy stole, nie dlatego, że go to brzydzi, zwyczajnie takie zachowanie kłóci się z jego wychowaniem, z zasadami wyniesionymi z domu, ze środowiska w którym wyrósł. Najtrudniej przychodzi akceptacja tym, którzy wyrośli w rodzinie, w której były zwierzęta gospodarskie, im pewnych kwestii odwrócić się nie da ani za żadną cenę, ani, tym bardziej, perswazją.

To my, kociarze, mając świadomość, że same koty tak naprawdę nie zawsze nam ułatwiają stonowanie sytuacji, bo są niektóre przecież tak wredne, że nawet jeśli nie muszą, lecą nasikać z perfidią do kapci uciążliwego sąsiada, musimy niestety starać się wyeliminować wszystkie hipotetyczne awarie, grożące sąsiedzką wojną.
Konsekwencja i samozaparcie Wojtka uwieńczone zostało sukcesem. Cały pakiet po weekendzie ląduje w Amicusie, maluszki prezentowane będą do adopcji, a matka dostanie w prezencie sterylizację i tak to dzięki mądremu opiekunowi wolna będzie od natrętnych kocich adoratorów.