weryfikacje

Kocia Mama – szalenie trudno jest jednym zdaniem zdefiniować właściwie i celnie tę niesamowitą organizację, która wyróżnia się zupełnie innym podejściem do pracy społecznej i przekuwaniem jej na efekty. Od zawsze najważniejszą kwestią była atmosfera w grupie. Bardzo pilnuję, aby eliminować zadymiarzy, aferzystów, kłamczuchów i plotkarzy. Nie mam czasu na dociekanie prawdy w sporach inicjowanych przez pieniaczy ani na bawienie się w detektywa czy rozjemcę. Fakty i okoliczności oceniam bezstronnie, weryfikując konflikt nie na podstawie sympatii do którejś ze stron, lecz zgodnie ze stanem faktycznym. Bardziej dociekam, jak doszło do sporu, jednocześnie formułując wnioski, jak należało postąpić, aby go uniknąć. Zawsze i w każdej sytuacji, nawet w przypadku kolizji, pomyłki czy wpadki, można przekuć problem w sukces, by w przyszłości eliminować wszelkie przykrości.

Kocia Mama jest specyficzna, jeśli chodzi o profil psychologiczny działających w niej wolontariuszy. Paradoksem jest, że drobne wolontariuszki, wyglądające jak zwiewne nimfy, posiadają niezwykle mocną konstrukcję psychiczną i potrafią odpowiednio reagować na nietypowe, kryzysowe czy wręcz dramatyczne okoliczności. Są także takie, które z byle powodu płaczą, załamują ręce, biadolą i nie potrafią same wybrnąć z przykrej sytuacji. Moja rola w tej grupie zawsze była trudna i wymagająca dużego wyczucia. Muszę umieć być odpowiednio wyrozumiała, czasem surowa, a innym razem pocieszająca. To, że jestem wymagająca, zapewnia tylko porządek, harmonię oraz ład w zespole, którego inne prezeski mogą tylko marzyć.

Bycie szefową nie jest łatwe. Nie mam na myśli tylko samej wyselekcjonowanej bardzo uważnie kociej gromady. Praca w kociej, szalenie specyficznej branży, sprawia, iż unikam balansowania na cienkiej linii. Od zawsze szalenie pilnuję przede wszystkim wszelkich tematów dotyczących sprawozdawczości, rozliczenia zbiórek czy wszelkich akcji. Po każdym spotkaniu z kocich wykładów, powstaje relacja, która nie tylko jest fotograficzną pamiątką, ale też naszym ukłonem dla całej społeczności, która zaangażowała się i pomogła nam. To również informacja bezpośrednia dla naszych sympatyków oraz wrogów, pokazująca przebieg danego projektu. Wiarygodność zdobywa się poprzez dokumenty, nie w wyniku hejtowania innych w Internecie. Wszelkie próby takiej manipulacji zawsze kończą się tym, że atakujący ostatecznie zostaje trafiony rykoszetem. Łatwo jest wzbudzić sensację, gdy organizacja sama blokuje publikację rzetelnych prawdziwych dokumentów. Nasza Fundacja po każdym roku pracy publikuje wszystkie rezultaty zgodnie ze stanem faktycznym, nie tylko te dotyczące suchych liczb, takie jak 1,5%, ale także te, które są przykre i podsumowujące Tęczowe Mosty.

Dlaczego poruszam ten temat? Jak zwykle nie bez powodu. Wszelkie działania związane z pozyskiwaniem darczyńców czy sponsorów wymagają uwiarygodnienia organizacji. Jest to osiągane poprzez umieszczenie w piśmie przewodnim odpowiednich danych, które potwierdzają zasadność udziału w określonym projekcie. I tak, aplikując o udział w akcji, która przekłada się na możliwość zakupu karmy za zgromadzony budżet, nie umieszczamy informacji dotyczących kociej edukacji. Natomiast podajemy informacje dotyczące liczby zorganizowanych zbiórek na zbieranie funduszy na leczenie czy operacje kotów z grupy geriatrycznej czy powypadkowej. Logika jest podstawą każdego naszego ruchu, dlatego weryfikacja w kwestii naszego udziału, generalnie zawsze przebiega pomyślnie.

Nie jedna organizacja zachodzi w głowę, jak nam udaje się przenosić te kocie góry w oparciu o tak skromny budżet. Konto fundacyjne to liczby, a te nieustannie tkwią z tyłu mojej głowy.
To, że akceptuję wszystkie trudne interwencje oseskowe, nawet przez moment nie zagraża stabilności konta ani nie powoduje zaburzeń wypłacalności. Koty geriatryczne są odpowiednio starannie zaopiekowane, a zarazem utrzymana jest płynność zarówno interwencyjna, jak i operacyjna.

Działając w publicznej przestrzeni przez tyle lat, jesteśmy uważnie obserwowani przez wiele osób, jednak każdy patrzy na nas w inny sposób, zależnie od swojego profilu działania i stosunku komunikacyjnego wobec nas.

Urzędy organizują konkursy, projekty oraz przetargi na określone aktywności. W tym przypadku rozliczenie jest proste, ponieważ polega na przedłożeniu dokumentacji zgodnej z umową, czyli dotyczy konkretnych liczb, na które składają się związane z tym faktury.
Inaczej totalnie przedstawia się kwestia naszego udziału w kiermaszach publicznych. Tu organizator zawsze uzależnia udział od tego, czy wpisujemy się w jego motyw przewodni. Mówiąc wprost, nasza działalność statutowa łączy się z ideą danego wydarzenia. I o ile zaproszono Fundację na Miejski Dzień Dziecka, o tyle odmówiono udziału w Pikniku Ekologicznym. Nie pojmę filozofii kwalifikowania do udziału, ale nie mam zamiaru toczyć walki i spalać energii na kwestie, które w żaden sposób nie rzutują na ogólny przebieg naszej pracy.
Mam świadomość, że wiele osób zastanawia się, w jaki sposób Fundacja zdobywa kwalifikacje do udziału w przeróżnych akcjach. Nie ma w tym żadnej prywaty, kumoterstwa czy cienia układów wynikających z bliższej znajomości. Do udziału, na przykład w akcji pomocowej organizowanej przez Fundację Psi Los, zapraszane są organizacje działające całkowicie non-profit, wykluczając te, które funkcjonują na zasadach płatnych etatów. Ideą każdej zwierzęcej organizacji, nie jest aktywność polegająca na zebraniu budżetu na pensje i opłaty za lokale czy magazyny, a zapewnienie środków na finansowanie operacji oraz kosztownych interwencji. W przypadku Kociej Mamy akces udziału potwierdzają rezultaty dotyczące wielkości rocznej adopcji, opłaconych operacji oraz liczba kotów geriatrycznych.

Profitem z udziału w akcji „Mruczek sam nie poprosi o pomoc” niezmiennie jest zakup suchej karmy. Jest to dla mnie ogromna pomoc w zapewnieniu dobrej jakości karmy dla kotów, nie dość, że w dość słusznym wieku, to jeszcze obciążonych wymagającą dietą. Mam świadomość, że wiele organizacji unika takich wydatków, korzystając z rozwiązań ostatecznych. Jednak mimo upływu prawie 30 lat w pełnieniu kociej misji, ja na takie decyzje nie umiem zdobyć się emocjonalnie. Jestem rzeczowa i rozsądna, ale do udzielenia jednoznacznej zgody potrzebuję wiadomości popartych wiarygodną diagnostyką. W tym przypadku ogromną rolę odgrywają weterynarze współpracujący z Fundacją.
Dla księgowego stan konta to liczba. Dla mnie podstawą niezależności oraz spokoju sumienia, ale ten wątek rozwinę przy innej okazji.

W tych trudnych czasach, nie obawiam się użyć słowa „kryzysowych”, jestem wdzięczna za możliwość udziału w projekcie oraz za przesyłkę, na którą złożyła się sucha karma. Stanowi ona żelazny zapas dla kotów, które znają nasi sympatycy, ponieważ od lat systematycznie dzielimy się informacjami co się u nich takiego dzieje. Ten rok jest przykry, pożegnaliśmy dwa wirtualne koty, Marcela oraz Gucciego. Trzyma się dzielnie w zdrowiu białaczkowa młodzież oraz Ukrainiec Neptun, trwa niezłomnie z nami Scheda.

Zawsze, kiedy pojawiają się kłopoty oraz komplikacje zdrowotne, powstaje aukcja pomocowa, to już taka nasza tradycja. Na razie nie rejestruję niepokojących sygnałów z domów tymczasowych, które opiekują się wirtualnymi, więc mogę skupić się na bieżących atrakcjach związanych z wysypem maluszków i gaszeniu awarii, typowych dla miesięcy wakacyjnych.
Mam nadzieję, że w kolejnej akcji przygotowanej przez wspierającą nasze działania organizację, ponownie uzyskamy kwalifikację oraz zaproszenie do udziału.