Wędrujemy po mieście od wielu lat, systematycznie, sumiennie, z niezmiennym zaangażowaniem. Wchodzimy w różne przestrzenie, zbierając recenzje. Generalnie są one pozytywne, a wpływ na nie ma kilka kwestii. Najważniejszą jest obecność kotów, ona zawsze stwarza sympatyczną atmosferę, nastraja pozytywnie, wzbudza ciekawość oraz skupia uwagę.
Wiele placówek się wzbrania przed zapraszaniem fundacji, ponieważ jest to, rzecz jasna, dodatkowa praca, polegająca na organizacji zbiórki karmy, przygotowaniu społeczności do spotkania. Są szkoły i przedszkola, które goszcząc już wcześniej Kocią Mamę, mają świadomość, na jakim poziomie prowadzone są zawsze wykłady. Cieszymy się, kiedy zbiórka jest solidna, bo mało kto ma wiedzę, ile energii kosztuje mnie, przede wszystkim, przygotowanie zespołu lub kilku, by bez kolizji poprowadzić wykłady. Mało kto wie, ile przeszkód należy wyeliminować, by wejść z uśmiechem do słuchaczy. Kłopoty, troski, zmartwienia zostawiamy zawsze w domu. Nie jesteśmy kwalifikowanymi edukatorami, pracujemy w oparciu o schematy, które same nakreśliłyśmy, wybierając z każdego spotkania te elementy, które powodują, że tempo wizyty jest dopasowane do poziomu odbiorców, nie ma nudy, przestojów czy zamieszania. Nikt, kto nie miał okazji uczestniczyć w zajęciach, nie ma nawet pojęcia, jakie to jest trudne zdanie oraz wyzwanie. Wchodzimy z kotami w nowe, obce nam środowisko, nie mamy wiedzy, jak zostaniemy powitane. Relacja tworzy się od chwili, kiedy przekraczamy próg. Sytuacje zawsze są dwie, witane jesteśmy z uśmiechem albo ewidentnie z paraliżującym dystansem. Na ten fakt wpływa generalnie opinia, zbudowana na podstawie zasłyszanych plotek czy też wypowiedzi osób, którym nie udała się manipulacja lub, delikatnie mówiąc, wprowadzenie organizacji w błąd. To, że ludzie okłamują nas bez cienia wstydu czy żenady, to niestety zjawisko występujące nieomal codziennie.
Nie wiem, dlaczego taką formę komunikacji uważają za poprawną ani nie mam pojęcia, skąd przekonanie, że takie postępowanie przyniesie im określone korzyści. Niestety, dzieje się wręcz przeciwnie, znamy takie manipulacje, do kontaktu bezpośredniego fundacji z klientami wskazane są wolontariuszki, doskonale wyczulone na wszelkie próby mijania się z prawdą.
Sytuacja jest trudna dla nas emocjonalnie, ponieważ bywają sytuacje, kiedy najrozsądniejszą decyzją byłoby odstąpienie od wykładów, ale natychmiast nasuwa się refleksja, z jakiego powodu dzieciaczki mają płacić za zachowanie dorosłych. I właśnie dlatego robimy dobrą minę i pracujemy najlepiej, jak umiemy. Wynik pracy bardzo często ma wpływ na zmianę relacji oraz pozwala na ukształtowanie własnej opinii. Pracując społecznie przez ponad 25 lat, pewne kwestie musiałam przepracować sama, żebym mogła pomagać wolontariuszkom w opanowaniu emocji, kiedy traktowane są niezbyt elegancko czy taktownie.
Uśmiech ma wiele twarzy, może być szczery, radosny, ale może być również cyniczny i wyniosły. Ignorowanie bywa w wielu przypadkach najlepszą opcją, należy odbić od siebie negatywne emocje i zwyczajnie wykonywać cel, z powodu którego zawitaliśmy do danej społeczności.
W tym przedszkolu akurat było szalenie sympatycznie, dzieci czekały na nas wystrojone, jak na ważną uroczystość, opiekunki współpracujące, wszyscy zachwyceni kociakami, nikt nawet nie miał zastrzeżeń, że Blanka z Anią utknęły w korku, co oczywiście opóźniło ich przybycie. Na szczęście tego dnia do pracy pojechały moje dwa koty, więc Ania, którą znają doskonale, wraz z Lalusiem, prowadziła wykład równolegle.
Prosta tylko z pozoru aktywność, prelekcja o kotach, a ile jest związanych z nią zagadnień. Przy okazji odwiedzania placówek oświatowych, dzielę się z kociarzami wiedzą, jak ta aktywność wygląda od kuchni. Publikujemy zdjęcia zachwyconych dzieci, pięknych kotów, wykonujących kocie makijaże wolontariuszek, a na koniec, efekt zbiórki czyli zebrane dary. O tych wszystkich punktach, które trzeba dobrze przygotować, by uzyskać końcowy wynik, laik nie ma najmniejszego pojęcia. Kiedy jedziemy pracować w oparciu o jeden zespół, raczej nie ma problemów, kłopoty zaczynają się, gdy należy skoordynować dwie lub trzy ekipy.
Zespoły edukacyjne dzielą się na stałe, które są filarem projektu, jednak dołączają nowe wolontariuszki i szybko nabierają wprawy, pod czujnym i troskliwym okiem koleżanki.
Jest to oczywiście dla mnie okoliczność, która zapewnia mi możliwość manewrowania w razie zamieszania lub sytuacji wykluczającej obecność.