Organizacja działów i poszczególnych przestrzeni w Fundacji została wypracowana i sprawdzona na przestrzeni długich lat, a jak widać w takich sytuacjach nagłych wręcz dramatycznych, sprawdza się fenomenalnie. Jesteśmy megasprawne i skuteczne w pozyskiwaniu potrzebnych nam do działania danych i informacji. Doskonale potrafimy korzystać ze wszelkich dostępnych narzędzi by przygotować i poprowadzić akcję najmniejszym nakładem ludzkim czy sprzętowym bez zamieszania, pustych transportów, kręcenia się za przysłowiowym własnym ogonem. Ścisła kadra związana ze mną bardzo blisko, nie dość, że zdejmuje zbędne obowiązki, to jeszcze w obecnej sytuacji szalenie ułatwia mi prowadzenie koordynacji akcji pomocowych.
Nie dość, że wypuściłyśmy sześć transportów zmierzających pod granicę, nie dość, że troszczymy się o osierocone i nie tylko maluszki z dziecinnego szpitala, to jeszcze jakby było mało wspieramy ośrodek skupiający 250 matek ze 120 dziećmi. O tym skupisku dowiedziałam się od Ukraińców działających wraz ze mną, a mieszkająca koleżanka w Zgierzu, momentalnie otrzymała misję sprawdzenia osobiście jakie są konkretne potrzeby. Ileż to lat słuchałam wymówek w stylu: “Jesteś gorsza od żydowskiego handlarza, wszystko Ci się przyda! W jakim celu chomikujesz te dziecięce wózki, rowerki, hulajnogi? Czy chcesz złożyć przy okazji ochronkę dla małych dzieci? Na co Ci ta galanteria z likwidowanej restauracji? Iza, doprawdy za moment zaczniemy sugerować konieczność jakieś terapii, życie z Tobą staje się trudne do zniesienia.”. Słuchałam i w zależności od humoru, nastroju czy zabiegania, reagowałam albo zwyczajnie bezczelnie puszczałam bez komentarza, robiąc swoje a w duchu tłumacząc samą siebie mówiłam: “Niech stęka, robię swoje, jeszcze mnie nigdy intuicja nie
zawiodła. Te sprzęty kiedyś znajdą swoją przestrzeń!”.
Lata mijały, ja składałam.
Pierwsza czystka i to dość zasadnicza nastąpiła, kiedy wybuchła panika związana z wirusem Covid19. Wtedy to znalazły zastosowanie materiały niezbędne do szycia maseczek dla medyków. Wyjechały dwa pełne busy!
Teraz trwa kolejna czystka, w równie, a nawet bardziej dramatycznych okolicznościach. W sobotę, w tydzień po wybuchu wojny, Iza zawiozła uchodźcom kolejne wsparcie, tym razem sprzęt i akcesoria pomagające w normalnym codziennym życiu. Pojechały puzzle, układanki, wózki i przytulanki, środki czystości, higieny osobistej no i ta nieszczęsna galanteria domowa. Miski, kubki, garnki, kokilki i półmiski, noże, wazy nawet ozdobne, wazony i bibeloty. Rzecz jasna pojechały także ubrania, lekarstwa i jedzenie oraz smakołyki dla dzieci. Iza była w szoku, bowiem sześć kobiet pakowało auto ponad godzinę wynosząc zewsząd sprzęty i ładnie opisane pudła, a rozładunek dokonał się w takim tempie, że nie zdążyła zrobić porządnej dokumentacji do późniejszej relacji. Na granicy i tak jest już duży tłok, więc nasza pomoc dedykowana jest na miejscu w kraju, tym którzy uciekali z małym nawet nie podręcznym bagażem.
W obliczu eksplozji nienawiści, po obu stronach giną niewinni ludzie. My kobiety jedynie możemy zatroszczyć się o tych, którzy w granicy naszego państwa się schronili, tym samym zdejmujemy z bark walczących troskę o ich najbliższych, tyle albo aż tak wiele możemy.