Bardzo często pada do mnie szalenie bezpośrednie zapytanie, które dotyczy rozwoju i kondycji naszej kociej firmy. Jak to się dzieje, że w czasie tak trudnym, pandemii, wojny, tysiąca wynikających z tego faktu ograniczeń, normalnie funkcjonujemy i nawet dostrzegany jest delikatny rozwój?
Otóż nikt dotąd nie odkrył cudownego środka gwarantującego stabilność organizacji, jednak zapewnienie spokojnej i rzetelnej pracy nie jest wyłącznie wynikiem przypadku. Sukcesu nie osiąga się bez pracy. Działanie społeczne wymaga zaangażowania, oddania i, mimo wolontariatu, kreatywnej dyspozycyjności, eliminuje pasywność, pracę okazjonalną, podejmowanie interwencji tylko w przełożeniu na medialną promocję. Krótko mówiąc, trzeba być klarownym i przejrzystym, realizując cele i zadania, które finalnie przekładają się na rezultaty.
Funkcjonując wiele lat w kociej, ale i społecznej przestrzeni, nigdy nie byłam roszczeniowa, nie narzekałam ani też nie postępowałam wbrew sobie, zabiegając o wsparcie darczyńców.
Postawione granice, wypracowane zasady i obowiązujące reguły wyróżniają Kocią Mamę na tle innych formacji. Tu nie ma miejsca na lepszych i gorszych, na promocję wybranych osób, a zasady są takie same dla wszystkich i bacznie pilnuję, by tak się działo faktycznie. Nie raz nowa osoba jest totalnie zdziwiona, kiedy dostrzega, że nawet wolontariuszki, z którymi jestem bardzo blisko, nie mogą liczyć na taryfę ulgową.
Jestem wymagająca, ale sprawiedliwa.
Ostatnio wracamy wolniutko do aktywności sprzed pandemii. Całe lato, w ramach wsparcia, gościłyśmy bezpłatnie na znanej i cieszącej się dobrą frekwencją mieszkańców miasta Garażówce.
Ostatnie wakacyjne spotkanie dedykowane było osobom chorym na raka i udział wszystkich wystawców był całkowicie charytatywny. Nie zabrakło, rzecz oczywista, ekipy Kociej Mamy. Szczytne cele należy nie tylko promować, ale też w miarę możliwości wspierać. Wiemy, jaki dramat przeżywają osoby dotknięte tą wredną chorobą, więc tylko poprzez skromny wkład ze sprzedanych gadżetów możemy dołożyć cegiełkę na najpotrzebniejsze leki, diagnozę czy przedmioty ułatwiające życie.
Kocia Mama od zawsze była gotowa nieść pomoc najsłabszym, najbiedniejszym i chorym i te założenia nie dotyczą wyłącznie kotów. Jesteśmy zawsze gotowe podać rękę, nie oczekując żadnej rekompensaty.
Wbijamy się w pamięć wielu ludziom, wbrew nazwie nikt nas nie szufladkuje jednoznacznie. Myślę, a wręcz jestem pewna, że za ten stan rzeczy odpowiedzialne są pracujące w fundacji osoby. To dzięki ich empatii, nietuzinkowości, wyobraźni, odwadze kreślenia i podejmowania nowych wyzwań, jesteśmy postrzegane jako ci do zadań specjalnych.