Używanie kociego żargonu podczas codziennej komunikacji, stosowanie jasnych dla nas skrótów myślowych czy opisujących okoliczności albo sytuację, haseł, usprawnia szalenie zarysowanie lub sygnalizację problemu.
„Kot się zepsuł” jest niezmiennie jasną, przejrzystą informacją, kiedy otrzymuję komunikat jeszcze na czym polega defekt, mam skuteczne wytyczne do podjęcia najlepszych w danej interwencji kroków. Domy tymczasowe nie muszą znać wszystkich oznak czy symptomów sugerujących klującą się infekcję, uraz czy chorobę. Ja natomiast, w oparciu o wnioski wynikające z szeregu lat wolontariatu, obeznana z trudnymi przypadkami, momentalnie łączę kropki, wyciągając właściwe wnioski.
Kiedy kotu leje się z nosa i oczu, trudno wnioskować o chore nerki czy pęcherz, wtedy zdecydowane jest wskazanie, iż mamy do czynienia z wystąpieniem kociego kataru i spadku odporności. Ale kiedy kot ma problemy z oddaniem moczu, na bank jest wiadome, że mamy dolegliwość urologiczną.
Są infekcje generujące mniejsze i większe koszty, te dotyczące układu moczowego, niestety nie są z dolnej półki.
Kilka lat temu oddałam do adopcji dwa koty z cyklu trudnych. Fiona była kompletnie ślepa, skutek uboczny kociego kataru, a Dudusiowi udało się tylko jedno oczko ocalić. Przygotowane w trybie pakietu, wiadomo, jedno miało się troszczyć o drugie. Opiekę przejęła Maria, mama wolontariuszki, więc koty zostały poniekąd w kociej rodzinie. Zaaklimatyzowały się rewelacyjnie, czas płynął, a do nas docierały tylko fajne wieści.
W przypadku takich kotów, monitoring Kociej Mamy trwa nieustannie, nawet jeśli sam opiekun zapomniał jakie były wcześniejsze ustalenia.
Kwestie typowe, związane z codzienną pielęgnacją czy zaopiekowaniem weterynaryjnym, zostają po stronie nowego opiekuna, kiedy jednak zaczynają się dziać cuda, wtedy do akcji wkracza fundacja.
Pewnego dnia wolontariuszka Agata przejęta paniką zameldowała, że Duduś wchodzi do kuwety, kuca, wychodzi i znowu czynność się powtarza, wiedziałam, że mamy problem urologiczny. Opiekunka zanim pomyślała, poleciała z kotem do klinki niewspółpracującej z Kocią Mamą. Niestety, nie wszyscy myślą racjonalnie w sytuacji kryzysowej. Nie będę komentować procedur, którym kot został poddany. Skupiłam się na uspokojeniu emocji obu kobiet i nakreślenia kierunku postepowania krok po kroku, a przede wszystkim pokazaniu Dudusia w klinice, która wspiera Kocią Mamę. Żeby nie ponawiać czynności weterynaryjnych nakazałam pobranie wypisu z wizyty w poprzedniej klinice.
Różnica jakościowa w sposobie zaopiekowania się Dudusiem potwierdziła tylko, że weterynarze doskonale wiedzą, jak ogarnąć temat. Przede wszystkim wykonano USG, oceniono jakie niepotrzebne cuda zagnieździły się w pęcherzu. Podłączono do kroplówki, żeby wypłukać piasek, który tam się zebrał. Pobrano morfologię, podano zakwaszacz i antybiotyk, kocurek przesiedział w lecznicy kilka godzin. Następnego dnia powtórzono procedurę, pacjent ponownie został przyjęty na cały dzień do szpitala, by kontynuować procedury naprawcze.
Cewnik jeszcze został, a mocz niestety oddawał nadal z krwią. Najdziwniejsze, że Maria kompletnie nie wyłapała żadnych oznak wskazujących na problemy z pęcherzem. Był aktywny, miał apetyt, bawił się i dokazywał z Florką.
Sytuacja na dziś jest ustabilizowana. Wrócił i humor, i apetyt, a co najważniejsze Florka znowu ze spokojem mruczy, wyciszona po niepokoju związanym z nieobecnością brata. Pacjent dzielnie przyjmuje wszystkie specyfiki zalecone przez prowadzącego lekarza.
W całym procesie leczenia najkosztowniejsze nie są leki a monitoring przy użyciu USG podczas wypłukiwania piasku z pęcherza. Do przeprowadzenia tej czynności delegowany został lekarz, który skutecznie potrafi wychwycić nawet drobne zmiany.
Po tygodniu Duduś musi stawić się na badanie kontrolne i wtedy ocenimy stan pęcherza i podejmiemy kolejne kroki określające dalszą terapię. Trzymamy kciuki za dzielnego bojownika, niestety nie wszystkie nasze mruczki choroba omija szerokim łukiem.
Kochani, w imieniu kota i jego siostry, prosimy o udział w celu, który na portalu Ratuj Zwierzaki założy Iwonka. Żeby móc korzystać z tej formy pomocowej, fundacja musiała przejść dokładną weryfikację. Cele mogą zakładać tylko organizacje o jasnym, przejrzystym statucie, w którym są ujęte paragrafy dotyczące formy i zakresu opieki nad kotami środowiskowymi. Duduś pochodzi z takiej kociej rodziny, w której to chore kocie matki rodziły zainfekowane kocim katarem dzieci. Raz już przy Waszej pomocy walczyliśmy o zdrowie tych kotów, kilka lat temu, kiedy to w strasznym stanie trafiły do Kociej Mamy.
Każdy cel, jak wszystkie dotąd, po zakończeniu zbiórki Iwonka rozliczy skrupulatnie, informując jakie fundacja poniosła koszty w związku z ratowaniem zdrowia kota.
Cel szacujemy wstępnie na 2000 zł. Przede wszystkim opłata za 2 doby hotelowe w klinice na oddziale intensywnej terapii. Trzy razy wykonane USG, koszt jednego zabiegu to 250 zł, a On miał monitoring w dniu przyjęcia dwugodzinny bez przerwy. Wykonano morfologię i analizę moczu. Oprócz antybiotyku, probiotyku, preparatu na wzmocnienie, ma przebywać na karmie Urinary.
Zachęcamy do wsparcia wdzięczni za każdy przysłowiowy grosik.