Staram się bardzo nie tracić zimnej krwi, jednak czasem i ja mam dość spadających na mnie obowiązków, wynikających z faktu bycia szefową największej fundacji w regionie. Inni ustawili się bardzo zgrabnie nie podając numerów kontaktowych tylko adresy mailowe. Zawsze, kiedy prośba jest niewygodna, można brak reakcji zrzucić na kłopoty z łączem internetowym. Wymówka solidna, bardzo pomocna w zbyciu każdego trudnego petenta. U nas w Kociej Mamie panuje zasada, że kłopotliwe tematy zawsze mi przypadają w udziale, sama udzielam odpowiedzi odnośnie zgłaszanej interwencji pokazując różne drogi rozwiązania. Nie ma zbyt trudnych czy niemożliwych do ogarnięcia interwencji. Wszystko zawsze niezmiennie rozbija się o aktywność i dobre chęci drugiej komunikującej się z nami strony.
W obecnym czasie nie ma barier transportowych, komunikacyjnych czy logistycznych, wszystko jestem w stanie zgrabnie spiąć, aczkolwiek najważniejsze są intencje osób zgłaszających się do fundacji.
Apogeum interwencji, rzecz jasna, rejestruję pod koniec lata i wczesną jesienią, czyli wrzesień- październik.
Forma jest różna, generalnie poprzez komunikatory wklejane są na poczty albo mój prywatny czat o każdej porze dnia, linki dotyczące przeróżnych próśb, uwaga z terenu całego kraju. Irytuje mnie taka forma szukania pomocy.
Od lat powtarzam, wręcz tłukę do głów, iż prowadząc fundację na takim poziomie, jednocześnie nadzorując kilkanaście przestrzeni działania, mając dom tymczasowy dla kotów szczególnej troski, czyli bardzo specyficznych, nad którymi opieka nie sprowadza się tylko do postawienia miski z karmą, a łączy się z koniecznością podawania zastrzyków, ponadto nikt mnie nie zwalnia z obowiązków typowych dla gospodyni domowej, czyli żony, matki, babki wręcz sama nie chcę być tylko skierowana na prace społeczną, nie mam w zwyczaju buszować po dziwnych forach.
Aktywność na wszystkich grupach niestety nic dobrego nie wnosi dla kotów, generalnie wszyscy się obrażają, opluwają, kłócą. Wymieniają dziwnymi radami, pomysłami. Nie mam zamiaru podejmować żadnej takiej aktywności. Irytuje mnie czytanie postów, z których nic nie wynika, a są zachętą tylko do zjadliwej riposty.
Teksty w stylu pokazywanie palcem organizacji, wywoływanie jej na forum, nie mają sensu, ponieważ w Kociej Mamie panuje zasada, że nikt z nas nie wyrwie się przed orkiestrę. Nawiązując interakcję tracimy momentalnie niezależność i interwencja nie jest prowadzona w naszym stylu, tylko pod dyktando innych, a na takie sytuacje nigdy nie dawałam przyzwolenia. To fundacja przejmując koty staje się nie tylko ich prawnym opiekunem, ale i płatnikiem faktur za usługi weterynaryjne.
Dlatego, raz jeszcze w tym gorącym okresie przypominam obowiązującą zasadę: kontakt telefoniczny z fundacją codziennie od poniedziałku do piątku można podejmować od godziny 17 do 20. Nie czaty, nie poczty, a rozmowa. Jest to szybsza, bardziej skuteczna metoda zmierzająca do wypracowania formy współpracy.
Bardzo też proszę o zaniechanie takich metod jak szantaż emocjonalny, wypominki czy szykany. Na wszystkie te zagrywki jestem odporna, wręcz uczulona, a takie zachowanie nie rokuje pozytywną decyzją.