Zgodnie z obowiązującą doktryną, wszystkie koty objęte opieką, zarówno pośrednią, jak i bezpośrednią przez fundację – co oznacza finansowanie ich leczenia – są w przypadku śmierci żegnane z takim samym szacunkiem, jak te, które przebywają w domach tymczasowych. Aktywując społeczność kociarzy do współpracy, wspieramy nie tylko adopcję, aprowizację czy leczenie, ale również okazujemy pełne zaangażowanie wobec tych zwierząt. Już w chwili nadania imienia przyjmujemy na siebie zobowiązanie, które trwa niezależnie od miejsca, w którym kot się znajduje.
Z ogromnym bólem żegnam miot B z ulicy Kołobrzeskiej. Nie zapomniałam o nich ani nie wyrzuciłam ich z pamięci – musiałam jednak poukładać swoje emocje, zanim mogłam zmierzyć się z tym trudnym zadaniem.
Benio, Bronia, Bąbel i Bigiel nie odeszli samotnie na ulicy. Do końca opiekowała się nimi załoga kliniki, jednak walka z panleukopenią to bitwa, którą rzadko można wygrać.
Choć nie ma ich z nami od połowy lipca, dopiero teraz jestem w stanie strząsnąć z siebie resztki smutku i spełnić ten trudny obowiązek pożegnania.
Żegnajcie, maleństwa.