To historia jak wiele innych – pan znalazł kocięta bez matki gdzieś w trawie. Ile czasu leżały tam same, bez opieki? Tego nie wie nikt. Kiedy trafiły pod skrzydła Fundacji, ich stan był już niemal agonalny.
W takich chwilach nikt nie myśli o dokumentacji – cała uwaga skupia się na ratowaniu życia.
Z czwórki maluchów przetrwała tylko jedna kotka, Czwórka. Pierwszy, Drugi i Trzeci odeszli, przekraczając Tęczowy Most.