Zawsze jestem szalenie wdzięczna za zaproszenie na organizowane wydarzenia w mieście, o większej i mniejszej skali.
Jest to niezmiennie okazja do promocji firmy, zachęty do wolontariatu, propagowania pozytywnych relacji z kotami, nawiązywanie kontaktów z innymi kontrahentami, co się przekłada na rozwój i różnorodność wprowadzanych w życie projektów.
Wyniki aktywności i zapobiegliwości Iwonki widoczne są na każdym kroku. Zapraszane jesteśmy na różnego rodzaju imprezy o mniej lub bardziej komercyjnym charakterze. Każda forma przekłada się bezpośrednio na rozwój, owocuje zwiększoną ilością zaproszeń na edukację, ma wpływ na organizowanie zbiórek okolicznościowych, na wzmożony ruch w adopcjach. Kocia Mama promuje się w sposób naturalny, bardzo strzeże priorytetów, stara się pomagać interwencyjnie, jednak zawsze niezwykle dba o swoją niezależność i obiektywność decyzyjną.
Dbamy też o kondycję firmy i bezpośrednie działanie na wszystkich szczeblach i odcinkach zadaniowych. Każdy realizuje je w formie i czasie dla siebie najkorzystniejszym, ale co nas wyróżnia, to szalona precyzja w logistyce i planowaniu.
Ostatnia impreza jest najlepszym przykładem, jak koordynator musi mieć oczy dookoła głowy, mieć nadzór nad całością, posiadać umiejętność błyskawicznej korekty błędów czy też mylnych decyzji.
Przyjmując zaproszenie na Targi miałyśmy przez organizatora bardzo mocno określone reguły, wręcz nakazy działaniowe. Oprócz kiermaszu, do naszych priorytetowych zadań należało zapewnić interesujące atrakcje dla dzieci.
Oczywiście zapewniałam wszystko, malowanki, rebusy, zestaw krzyżówek, kredki do malowania twarzyczek dzieci oraz smaczne kocie cukierki.
Tylko… jak miałyśmy spełnić warunki i oczekiwania, skoro nasze stoisko znajdowało się nie dość, że przy zamkniętych na cztery spusty drzwiach, to dodatkowo tuż przy toaletach. Ponad godzinę wolontariuszki stały przy kramie, a ich jednym zadaniem była obserwacja zza szyby tego, co działo się na forum. Cieszę się, że jednak gafa została naprawiona i szczególnie dzieci miały okazję skorzystać z przygotowanych atrakcji. Sytuacja jest przykładem nie tyle awarii w planowaniu, bo pewnych zdarzeń nie da się przewidzieć, ale brakiem reakcji w szybkim jej usunięciu. Pokazuje również, jak z pozoru proste kwestie stają się czasem dość dużym problemem. Na szczęście my nie jesteśmy aż tak drażliwe, aby przekreślać dalszą współpracę i jesteśmy pewne, że wnioski zostały właściwie zinterpretowane.
Wydarzenie spełniło swoje zadanie, ulotki zostały rozdane, poszła reklama i zachęta do umawiania lekcji z kotami, w sumie wrażenia finalnie zostały pozytywne.
Tego rodzaju imprezy to również konsolidacja i poznanie się wolontariuszy, rozmowy, opowieści, wymiana doświadczeń, które tylko umacniają i scalają.