Pracownicy Fujitsu dla Kociej Mamy

Aktywność Iwony w roli fundacyjnej menadżerki przeszła moje oczekiwania. Od pierwszej chwili, gdy zajęła się trudnym tematem pozyskiwania wsparcia i tworzenia bazy darczyńców, jej praca owocuje lawiną płynącej nieustannie pomocy dla Kociej Mamy.

Pół roku wystarczyło by zrozumiała tryb naszej pracy, styl działania, priorytety. Nauczyła się błyskawicznie klasyfikować zadania oceniając ich ważność.

Pracuje nam się łatwo, spokojnie, rytmicznie. Iwona ma świadomość, które tematy mogą wylecieć z mej głowy, o których nigdy nie jestem w stanie zapomnieć, a które spędzają mi sen z powiek.

Czytaj dalej

Dziewczyna do zadań specjalnych

Mam chętną na wolontariat – chce pomagać w transporcie i łapać koty na zabiegi, małe na oswajanie – zakomunikowała mi radośnie Anna – Podeślę Ci Ją na rozmowę, sama zobaczysz czy to nie jedna z opowiadaczek.
Przez lata pracy wytworzyła się miedzy nami swoista komunikacja oparta na tylko nam znanych skrótach wynikających z sytuacji, jakie się działy z różnymi nawiedzonymi kociarami.

Czytaj dalej

Kalendarze fundacyjne

Nic mnie bardziej nie irytuje niż brak profesjonalizmu, odpowiedzialności i rzetelności. Nie twierdzę, że świat ma się składać z pracoholików mego pokroju, ale szczególne zasady powinny obowiązywać w pracy społecznej, a w przypadku Fundacji wymiaru Kociej Mamy, nie godzę się na żadne erzace czy substytuty kompetencji.

Czytaj dalej

Sesja nagrodowo-kalendarzowa

Pierwszą Sesję zorganizowałam kilka lat temu. Nie wiem kogo bardziej zaskoczyła, wolontariuszki czy ludzi obserwujących moje poczynania w roli szefowej Kociej Mamy.
Sesje są formą podziękowania za pracę w wolontariacie.
Nie laurka, nie uścisk dłoni, nie zaproszenie do knajpy na biesiadę, tylko płyta zawierająca cudną pamiątkę na całe życie. Zapisane zdjęcia dokumentują nie tylko piękne kadry i ujęcia, niebanalne stylizacje i pomysły scenografki, przypominają o świetnej zabawie, o dniu spędzonym razem, o innej, o wiele ciekawszej formie integracji niż te tradycyjnie preferowane przez różne organizacje.
Czytaj dalej

Z poczty fundacyjnej

„Ludzie listy piszą…” – wszyscy znają słowa popularnej piosenki Skaldów, zmieniła się tylko forma. Kiedyś pocztę dostarczał listonosz, teraz przychodzi sama, elektronicznie. Szybkość przekazu umożliwia podejmowanie decyzji i interwencji oraz niezwykle usprawnia wszelkie ustalenia.

Czytaj dalej

Czasem rzeczywistość nas wyprzedza…

Mam świadomość, że w dobie szybkiego przepływu informacji, niusy pędzą równolegle z dziejącymi się wydarzeniami.  Jednak dla każdego, kto choć odrobinę zna specyfikę pracy i działania Kociej Mamy, nie jest tajemnicą, że u nas pewne informacje czasem z przyczyn niezależnych podawane są z lekkim poślizgiem.
Winę za to ponoszę ja, szefowa FKM .

Czytaj dalej

Niezapisane w statucie

Zjawiają się w Kociej Mamie w sumie przez przypadek. Wszystkie.
Podzielić je można na kilka grup: najliczniejszą stanowią kociary, które starając się zrobić porządek w kocim stadzie, trafiły na przeciwności, których samotnie nie potrafiły pokonać. Dzięki empatii i trosce o koci los zgłaszają się do dziewcząt z kontaktu, a potem coraz bardziej zagłębiają się w nasze klimaty i finalnie podpisują umowę o pełnieniu wolontariatu.
Druga grupa, też dość liczna, dzięki której Fundacja pozyskuje nie tylko wolontariuszy ale też sponsorów i darczyńców, to ludzie przybywający w celu adopcji kota.

Koty są w naszym przypadku najważniejszym łącznikiem, spójnikiem, gwarantem konstruktywnego porozumienia.
Potem wolontariuszki już same wybierają przyjazną przestrzeń, a że form działania jest kilka, więc nie ma obawy, że dla kogoś zabraknie pracy w Kociej Mamie.

Czytaj dalej