Edukacja bez niespodzianek

Jeden epizod – złamana ręka  – wprowadził Fundację w stan pogotowia.
Każda funkcyjna wolontariuszka z jeszcze większym zaangażowaniem wypełniała teraz swoje zadania. Wiedzą , że to niestety jedyny sposób, by ograniczyć moją aktywność. Czułam się nagle jak pod kloszem, urwały się dzwoniące dotąd non stop telefony, umilkły zapytania o błahe kwestie, interwencje szły swoim tempem bez konsultacji ze mną, mimo to nie zauważyłam najmniejszych kolizji. Kilka dni było mi dziwnie z tą nagłą ciszą, jakby o mnie zapomniały, jakbym przestała być potrzebna.

Czytaj dalej

Zawiedziona Julianka

-Ciszę się, że wracasz do pracy – powiedziała Daria pakując przygotowane dla domów tymczasowych wyprawki. Odkąd została po raz drugi mamą i przyjęła chorego kota, przestała prowadzić kocie przedszkole i zajęła się transportem i pisaniem projektów. Każda aktywność jest bardzo potrzebna.

Czytaj dalej

Szefowa zespołu

Ten duet zrodził się naturalnie, nikt go nie planował, nie modelował, nie obmyślał. Tak się po prostu stało, jak tysiące innych działań w Fundacji. To akurat wina moich i Reni predyspozycji sprawiła, że na zajęciach z dziećmi czujemy się ryby w wodzie.

Czytaj dalej

Lekcja indywidualna

O takiej współpracy można tylko marzyć. Takich nauczycieli oddanych Fundacji i naszej sprawie można policzyć na palcach obu dłoni. Zawsze wyliczankę zacznę od Agnieszki, skromnej sympatycznej nauczycielki matematyki z Ksawerowa. To jest dziwna przyjaźń i trwa kilka już lat.

Czytaj dalej

Działkowe koty

Telefon typowy, z prośbą o podjęcie interwencji. Pani była odrobinę zdziwiona, że musi się włączyć w działanie, nie tak postrzegała pracę fundacji. Cóż w końcu nie była jedyna. Problem dotyczył wiedzy jak wygląda faktycznie praca w Fundacji. „Ja nawet nie sądziłam, że zwykłe złapanie kilku kotów wymaga aż takiego zachodu.” Ale skoro już zadeklarowała gotowość działania, poszła za ciosem i słuchała wszelkich wskazówek i podpowiedzi.

Czytaj dalej

Najważniejszy zawsze jest plan

– Odliczają nam się same poniedziałki, do Świąt mamy gęsto. – Raportowała Renatka wpisując w grafik kolejne zajęcia.
Popatrzyłam uważnie:
– Sądzę, że nie będzie problemu z obsadą zespołów. Olga jest dyspozycyjna, nasz duet z kotami, zostaje zorganizować transport. Coś mi przyszło do głowy, ale najpierw muszę wykonać kilka telefonów.

Czytaj dalej

W cieniu, a jednak bardzo blisko

Drobna, smukła, miła blondynka w okularach. Poznałam ją kilka lat temu, chyba zaraz po tym, jak tylko powstała Kocia Mama. Przyszła do mnie z koleżanką. Obie bardzo chętne do pracy, aktywne, choć diametralnie różne.  Ania wyważona, spokojna, niezwykle uważna i delikatna. Julka bardziej energiczna, niecierpliwa, dynamiczna, bliższa mi charakterologicznie.
– Fajną mieszanką jesteście. – powiedziałam im przy pierwszym spotkaniu.

Czytaj dalej