W Fundacji nie ma przypadkowych ludzi. Wszyscy pojawili się w dwojaki sposób: zostali skierowani przez weterynarzy, zachęceni przez znajomych, przyjaciół bądź rodzinę albo w zasadniczej większości poprzez kontakt ze mną podczas adopcji, interwencji lub użyczania sprzętu. Wyjątek stanowi Renata, ale to opowieść na inną okazję.
Tak działo się na samym początku. W ostatnich latach nie mogę się zdecydować czy bardziej pomaga czy przeszkadza mi w rekrutacji medialny rozgłos.