Anna zrobiła sobie mini wypad korzystając ze sprzyjającej aury do Puszczy Piskiej na grzyby. Ma tam działkę, jeździ chętnie, fajny relaks kojący nerwy, cisza, spokój o tej porze roku jest przecież na Mazurach. Tylko nieliczni działkowicze jeszcze, więc nadzieja na grzybobranie była realna no i delektowanie się pięknymi widokami otaczającej przyrody.
Tag: ratunek
Na sześć z plusem
To była akcja w błyskawicznym tempie, oby więcej takich interwencji!
Szybko, sprawnie i skutecznie!
Miejsce zdarzenia to parking depozytowy Komendy Miejskiej Policji Wydziału Ruchu Drogowego przy ulicy Stokowskiej czyli, mówiąc jaśniej, teren, na którym zabezpieczane są auta po kolizjach.
Kilka tygodni temu otrzymałyśmy zgłoszenie, że bytuje na nim Matka z dziećmi. Przysłane zdjęcia były świetną w tym gorącym czasie informacją, że na interwencję mamy jeszcze chwilkę, czyli maluszki spokojnie mogą bezpiecznie dorastać.
Efekty działania Iwonki
Dobra komunikacja, systematyczność, a przede wszystkim dotrzymywanie terminów i zobowiązań sprawiły, że zyskałyśmy u organizatorek Garażówki ogromne uznanie za oddanie i styl, w jakim zabiegamy o fundusze na leczenie kotów. Sytuacja nie jest wesoła, nadchodzące komunikaty z miasta – dramatyczne. Wielu kocich opiekunów, w wyniku pandemii, musiało zamknąć swoje maleńkie biznesy. Tradycyjnie, po każdej Kotomanii, rozdawałam karmicielom karmę, żeby i oni mieli swoją maleńką radość z kolejnej rocznicy pracy Fundacji.
Cynizm, bezduszność czy spowodowana niemocą determinacja?
Tego lata interwencje prowadzone są niezwykle sprawnie. Reorganizacja w dziale kontaktu fundacyjnego przede wszystkim skróciła drogę interwencyjną, co przekłada się na szybsze rozwiązanie zgłaszanego problemu i podjęcie stosownej decyzji. Za leczenie i operacje kotów odpowiadam osobiście, co szalenie poprawiło komunikację, szczególnie z pomagającymi Fundacji klinikami. Nie ma najmniejszych kolizji, żadnych kłopotów czy niedomówień. Faktem jest, że kliniki pracują na podwyższonych obrotach z uwagi na wysyp i fakt, że nadal przestrzegamy najważniejszej w Fundacji zasady: „Liczy się każdy kot, każde życie jest na wagę złota”.
Kolejna specjalność: odbijanie kota z lecznicy!
Historia tego kota zaczyna się w połowie maja tego roku, bowiem od tej pory możemy wiarygodnie śledzić Jego los.
Pewnego dnia młoda dziewczyna zobaczyła kota płaczącego na drzewie. Przypominał dziecko, które podczas zabawy dla uciechy weszło na drzewo, a później patrząc z perspektywy na ziemię, nagle spostrzegło jak jest wysoko i wpadło w przerażenie, bojąc się zejść z obawy o swoje bezpieczeństwo.
Historia pewnej interwencji
Od lat powtarzam: trzymajmy się wypracowanego interwencyjnego schematu, wtedy jest szansa na szybką i skuteczną interwencję, nie zmuszającą mnie do stania między przysłowiowym młotem a kowadłem. Ta akcja na rzecz środowiskowych kotów nadaje się znakomicie na scenariusz do przygodowo- sensacyjnego filmu z gatunku: komedia pomyłek.
Punktem inspirującym do działania w tym wypadku jest przeogromna empatia dwóch kobiet, ich szalona miłość do kotów, a dreszczyku emocji dodającego pikanterii całej sytuacji zafundowała nam również odrobina niewiedzy odnośnie pracy Fundacji, jej wyposażenia oraz kondycji adopcyjnej.
Po raz enty
Po raz enty, do znudzenia, przypominam o najważniejszych zasadach obowiązujących niezmiennie w Fundacji. Interwencje wszelkie zgłasza się wyłącznie w dwojaki sposób: pisząc wiadomości lub dzwoniąc w określonych godzinach! Nie honorujemy innej opcji czy formy. Jesteśmy aktywne zawodowo, każda ma swój harmonogram dnia i określoną ilość czasu, którą poświęca na pracę w Fundacji, z tego względu bardzo proszę o niezaburzanie nam życia poprzez kontakt w trybie jak Państwu i kiedy pasuje!
Pinokio walczy o łapkę
Obrzeże Łodzi, dzielnica domków jednorodzinnych. Ani bogata ani biedna, taka do bólu przeciętna. Jak zwykle tradycyjnie pełno mieszka tu kotów. Ludzie może niezbyt zasobni, ale o wyjątkowo dobrym sercu dla kotów. Jedną z opiekunek miałam okazję poznać w roku ubiegłym, kiedy to stawiła się u mnie, by wypożyczyć klatkę łapkę. Chciała skorzystać z akcji bezpłatnych sterylizacji. Do klinki sukcesywnie zawiozła swoje maleńkie stadko, część udało się oddać do adopcji a, część została na Jej podwórku i zamieszkała w sprezentowanych przez Fundację budkach. Jednym z tych podopiecznych jest właśnie bohater mojej opowieści, nieufny, ale nie kompletnie dziki Pinokio.
Sobotnie manewry
Interwencja jakich niby wiele. Zaczęło się banalnie od wypożyczenia klatki bytowej dla kotki szykowanej do zabiegu sterylizacji. Pani posiadająca działkę letniskową nieopodal Łodzi pewnego dnia spostrzegła nową lokatorkę. Kotka kompletnie oswojona, jednak strasznie zaniedbana postanowiła na niej zamieszkać, jakby wiedziała z góry, że nikt jej nie przegoni, a co więcej – zatroszczy się. I tak psiara została uraczona opieką nad bezdomną kotką.
Niewiarygodna historia
To działo się w Dzień Matki! Historia jest tak niebywała, iż skupię się wyłącznie na suchych faktach. Chwilka po 14, dzwoni Kasia informując, że właśnie koleżanka jadąc do pracy na drugą zmianę, na poboczu, obok lasu, o ile dobrze pamiętam, znalazła pudło a w nim 5 kociątek i obok siedzącą spokojnie kocią Matkę. Dziewczyna zgarnęła pakiet do koszyka, który akurat miała w bagażniku, połączyła kropki, że Kasia działa w Kociej Mamie i radośnie przekazała nam pod opiekę mruczący pakiet!