Bałuty.
Dotąd kojarzyły mi się wyłącznie z interwencjami. Raczej trudnymi. Z kotami, których nie brakuje w opuszczonych kamienicach, w starych komórkach, z rozmnażaniem, nad którym raczej nikt nie panuje. Z karmicielami różnymi, przeważnie niechętnymi, nieskorymi do aktywności. Wyjątkowo roszczeniowo nastawionymi w komunikacji z Fundacją.
Dzielnica stara, niezwykle klimatyczna, są miejsca, gdzie nadal życie się toczy według starych reguł, są jeszcze takie uliczki, które szczególnie wieczorami nie zachęcają do spacerów.