Bardzo długo sądziłam naiwnie, że skoro praca Fundacji, jej najważniejsze cele, zadania, idee nie są owiane żadną tajemnicą, a dzięki moim, w zasadzie informacyjnym reportażom i sumiennej pracy Ani opiekunki fanpejdża, dbającej o to, żeby wszystkie najważniejsze wiadomości dotyczące bieżących spraw Kociej Mamy, były systematycznie i na bieżąco publikowane, Sympatycy i obserwatorzy będą wiedzieli jak faktycznie pracujemy.
Tag: opiekunowie
Dzień jeden z wielu
Mało kto wie, jak wygląda życie Szefowej Fundacji od kuchni, nie wtedy kiedy udzielam wywiadu, prowadzę interwencje czy jestem na spotkaniu. Jeden przeciętny z 365 dni w roku. Myślę, że mało kto wie, w jakim autentycznie żyję kieracie i to w ramach ukochanego wolontariatu.
Piąta rano, blady świt, za oknem jeszcze ciemno.
Enrico – kot znikąd
Rude koty kocha każdy, mimo iż wiemy, że potrafią być szalenie niezależne i temperamentne. Jedna z naszych enklaw mieści się między Łodzią a Strykowem. Położona jest bezpiecznie pośród łąk i lasów.
Apel
Zwracam się z serdeczną prośbą do wszystkich Sympatyków Kociej Mamy, do naszych Lubisów, Darczyńców i wszystkich tych, którzy starają nam się pomóc sekundując naszej społecznej aktywności. W imieniu swoim i co najważniejsze, mruczących naszych podopiecznych proszę o odstąpienie od piętnowania ludzi zwracających się do Fundacji o adopcyjną pomoc.
Ostatnie kociaki
Robi się coraz zimniej, to stan raczej normalny o tej porze. Tradycyjnie, zbieramy ostatnie kocie dzieci, szczególnie te pozostawione przez matki. Natura rządzi się swymi prawami i choć nam ludziom często wydaje się, że są okrutne, ale na typowe zachowanie zwierząt nie mamy na szczęście wpływu.
Kocia dziupla
Słowo „ dziupla” kojarzy nam się jednoznacznie z dobrze ukrytym przed ludzkim okiem fantem. Zaczerpnięte zostało z zachowania naszych braci mniejszych przez jego dowcipnych obserwatorów. Nieważne, czy mieli oni na myśli chomiki, szczury, czy też przepiękne wiewiórki. Termin dotyczy sytuacyjnego zachowania, kiedy to bystre zwierzę stara się swoje zbiory ukryć tak dobrze, by nikt inny ze zgromadzonych zapasów nie skorzystał.
Ja w tym roku także skorzystałam z pomocy dziupli, ale dotyczyło to, jak zwykle w moim przypadku, przyjętych do Fundacji kotów.
Niezwykle cenne wskazówki dla opiekunów kotów
Od pewnego czasu zachodzą w Fundacji dość istotne zmiany i po kilku miesiącach rejestruję z radością iż Fundacja przeżywa swoją drugą można by dowcipnie nazwać młodość !
Bo kot się zepsuł!
Wtorek jakoś przed godziną 19 w czasie mojego dyżuru odebrałam telefon.
– Jakie są zasady przyjęcia kota do Fundacji? – osoba zadająca pytanie sprawiała wrażenie takiej, co to do trzech nie potrafi zliczyć, jakby była nieporadna, zagubiona, przytłoczona sytuacją, która na nią spadła.
– W czym mogę pomóc? Proszę opisać problem.
– Mam kota, brytyjczka niebieskiego, 5 lat i od pewnego czasu go leczę, chcę przekazać Fundacji, bo koszty z tym związane przekraczają moje możliwości finansowe.
Momentalnie stałam się czujna.
– A co mu dolega? W jakiej lecznicy pani kota leczy? Jakie były zrobione badania i analizy?
– Morfologia i USG, kot jest pod opieką Lecznicy Żyrafa, ma kamienie w pęcherzu, konieczna jest operacja. Kwota, którą usłyszałam, przeraziła mnie, mam syna na wychowaniu, jestem samotną matką…
Zanim zalała mnie fala pani problemów, przerwałam dość radykalnie. Rozmawiając analizowałam informacje: czynności dotąd wykonane w związku z chorobą kota, to nie powód do bankructwa…
Udany rekonesans
Oby takich interwencji więcej, oby więcej takich fajnych ludzi.
Pani lat 86, syn kociarz też już nie młodzian i córka wspierająca ich działania mieszkająca w Otwocku. Teofilów. Opuszczone działki pracownicze nieopodal ulicy Judyma. Tradycyjnie okociły się te, które miały być kocurami. Automatycznie zrodził się problem, bo nieopodal mieszka miłośnik i hodowca gołębi. Matki buszują na razie w chaszczach i krzakach, ale lada moment cała gromada zacznie się uczyć polować. Chcąc uniknąć dramatu, kociarze udali się po pomoc do najbliższej lecznicy. Otrzymali namiar na Fundację.
Nie jestem ze stali, czyli jakie zadania ma kocia mama
Miałam nie brać kotów na dom tymczasowy. Łamię tę obietnicę konsekwentnie każdego roku zasłaniając się brakiem innego wyjścia. W tym roku faktycznie tak się złożyło, że moja wiedza mimo, iż nie jestem weterynarzem, okazała się niezbędna. Anna zaczęła batalię, ja bez możliwości wyboru musiałam przejąć pałeczkę w walce o życie małego kota.