W sobotę przywiozłam do Fundacji 52 koty, generalnie w stanie zdrowia przeróżnym, jednak ta sytuacja nikogo nie zdziwiła, zaskoczyła czy zaniepokoiła. To jest normą, że szybciej przyjmiemy chore do leczenia niż zdrowe, które spokojnie mogą czekać na adopcję w domu zastępczym. Ta ekipa po tylu latach służby szczególnej, bo przeważnie skierowanej tym raczej wymagającym, czyli powypadkowym, ślepym, przewlekle chorym, spokojnie przyjmuje nawet tak potężną interwencję, zamykającą się ilością, która przytłoczyłaby niejedną organizację.
Tag: leczenie
Opowieść sylwestrowa
Tyle lat już trwam w kocim biznesie, że nic już nie jest w stanie mnie zadziwić. Generalnie dzieje się tak od pewnego czasu, że porad jak jest faktycznie, czyli który karmiciel ma zapędy do konfabulacji i wymyślania przedziwnych historii niekoniecznie zawsze zgodnych z prawdą i stanem rzeczywistym zasięgają ludzie, w pewien sposób zawodowo z kociarzami związani czy to urzędniczo, czy służbowo.
Ratujemy Ragdolle
Fundacja Kocia Mama została założona, by ratować środowiskowe, zmieniać ich rzeczywistość poprzez dwa najważniejsze działania: leczenie, eliminację rozmnażania oraz wszechstronną edukację. Od ponad 14 lat realizujemy te zadania uzyskując z roku na rok coraz lepsze efekty. Wymiernym wskaźnikiem są adopcje. Były lata, zaraz na początku działalności, kiedy do nowych domów wędrowało ponad 500 kotów, obecnie liczba ta jest znacznie mniejsza, zbliżona do 200 osobników, bowiem dotyczy nie tylko tych kochanych miziaków, ale także tych niesfornych przewożonych do enklaw. Kiedyś nasza pomoc dedykowana była tylko kotom środowiskowym, ale od jakiegoś czasu dotyczy także i rasowców.
Niestety potrzebne wsparcie permanentne
Nie ma kota, któremu nie umiałabym wynaleźć cudnego domu. Może być chory, kaleki, ułomny. Każdy ma szansę na wyjątkową dożywotnią miejscówkę. Ale niekiedy trafiają do nas koty, które niestety nie mają szans na dalszą adopcję i tę decyzję podejmujemy świadomie z opiekunką prowadzącą dom tymczasowy. Kiedy zachodzi taka okoliczność? Otóż najlepszym przykładem jest historia Schedki.
Rodzaje enklaw Kociej Mamy
Enklawy to specyficzne domy stałe, w których koty same wybierają formę socjalizacji i komunikacji z opiekunem. Kilkanaście lat temu utworzyłam je z potrzeby chwili, z troski o los prześladowanych kotów, kierowana desperacją, pełna lęku i niepewności czy aby mój pomysł faktycznie będzie trafionym i zamiast pomóc nie wyrządzę krzywdy. Jednak postawiona pod murem przez okoliczności, że totalne dzikusy złapane na zabiegi i oczekujące w zamknięciu aż podejmę jakąś decyzję, mimo upływu kilku tygodni ani na moment nie przestały atakować, kiedy opiekun sprzątał kennel czy też dawał im jedzenie.
W Wigilię Wigilii
Nie po raz pierwszy mam okazję doświadczyć magii Świąt Bożego Narodzenia i teoria nie powstałą z faktu, iż jestem megareligijną praktykującą katoliczką, wręcz przeciwnie. Wierzę w potęgę umysłu, rozsądku, wiedzy, nauki, ale pracując tyle lat w kociej przestrzeni, wiem, że niekiedy dziwne zbiegi okoliczności składają się na niesamowite opowieści, a okoliczności im towarzyszące mogłyby być pomysłem na przepiękną opowieść o potędze i mocy sprawczej ludzi o niezwykle cudnym sercu.
Bo kot się podarł
Ten kot pojawił się w Fundacji ponad rok temu w wyniku interwencji prowadzonej na pewnej wsi pod Łodzią. Pani posiadająca w niej działkę postanowiła przy wsparciu Kociej Mamy zatroszczyć się o bytującą tam kotkę i jej maleńkie potomstwo.
Matka trafiła na zabieg i wraz z dwójką dzieci została oddana do adopcji korzystając z pomocy kliniki Amicus i świetnie funkcjonującego w nim „okna życia”, natomiast drugą parkę rodzeństwa opiekunka postanowiła sobie zostawić.
Zuzia, historia niechcianej kotki
Dokładnie nie pamiętam już jak doszło do tego, że Zuzia stała się kolejną rezydentką w Kociej Mamie. Kiedyś z pewnością była kupiona za dość znaczną kwotę jako małe puchate dziecko mające za zadanie spełniać radość, a może nawet i przynosić dość znaczne pieniądze rodząc bajecznie piękne dzieci. Kiedy i w jakich okolicznościach poddana została sterylizacji nie mam bladego pojęcia.
Adopcja Talii i Karty
Ten miot był wyjątkowy, kociaki trafiły do Fundacji w wyniku klasycznej interwencji, ich matka została zabezpieczona i jako pierwsza trafiła do adopcji. Maluchy przeszły tradycyjną drogę weterynaryjną zanim zostały zaprezentowane do adopcji. Odrobaczenia, szczepienia i nic kompletnie nie zwiastowało kłopotów ani zamieszania, których sprawczyniami stały się Talia i Karta.
Zachęcamy do udziału w nowej akcji
Awantury i zamieszanie społeczne, po części wynikające z sytuacji w jakiej wszyscy się znaleźliśmy odkąd żyjemy w strachu i zagrożeniu wywołanym panującym wirusem, nie zachęcają do aktywności społecznej ani hojności patronów. Regulacje jakie wprowadzono we wszystkich placówkach oświatowych zaburzają nasz typowy od lat realizowany rytuał w pozyskiwaniu jednocześnie karmy i prowadzenia edukacji prozwierzęcej. Rzadko otrzymujemy zaproszenia na kocie zajęcia co, rzecz oczywista, eliminuje także typowe zbiórki karmy i kocich akcesoriów.