– Usiądź- poprosiła Maryla.
– Spokojnie, nic nie jest w stanie mnie zadziwić. Opowiadaj, ja sobie będę układać klamoty, zrobiłam tu niezły bałagan mówiąc bardzo delikatnie.
Każda coś przynosi i zostawia, a ja potem mam dwa wyjścia: albo spędzam godziny porządkując siedzibę albo zapraszam blisko mieszkające dziewczyny. Wtedy praca wre i oczywiście przy okazji omawiamy wszystkie bieżące kwestie.
– Byłam na spacerze. Znajoma Doroty mnie zaprosiła.
– O fajnie, że masz czas na takie dziwne rzeczy.
Tag: kocięta
Ruszyły kocie przedszkola
I się zaczęło!
Maluchy buszują w domowych przedszkolach. Maryla ukrywa kocięta przed białaczkowym Narcyzem, by ich w swej miłości do wszelkich istot nie wycałował, co mogłoby okazać się dość dramatyczne w skutkach. Anna na weekend podążyła z małym karmionym butlą, a Dorota czeka cierpliwie na sygnał aż dam hasło o przerzucie do innego DT.
W tym czasie każda z nas czuje trudność sytuacji. Musimy współpracować, by się nie zblokować. Nie sztuką jest nabrać kociąt, sztuką jest tak prowadzić politykę adopcyjną, by mimo trudnego czasu, mieć w tym zakresie płynność.
Zwiastuny wiosny
Kiedy pada pytanie: co dla Ciebie jest oznaką Wiosny?
Ogrodnik odpowiada bez namysłu: krokusy i przebiśniegi.
Ornitolog natomiast: przylot bocianów.
Sadownik: kiedy zaczynają budzić się pszczoły.
Dla mnie, kociary, od zawsze jest jedna odpowiedź: kiedy do Fundacji przyjmuję pierwsze kociaki!
U schyłku lata witając jesień
Jest taki czas w pracy Fundacji, kiedy my, kocie opiekunki, stajemy się lekko nerwowe. Powód jest prosty: zewsząd płynące apele dotyczące przyjęcia kotów.
Lato kończy się nieubłaganie, nadciągają chłodne wieczory. Porządkując działkowe ogródki nagle zadajemy sobie pytanie: jak poradzi sobie kotka z rodziną, która dotąd przebywała na naszym garnuszku, którą tak troskliwie żeśmy karmili? Patrzyliśmy z ogromną przyjemnością na baraszkujące w słońcu kocie dzieci. Kiedy stajemy przed tym dylematem „Co z nimi dalej?” zaczynamy w pośpiechu, kompletnie bez planu, działać. Sytuacja tym bardziej skomplikowana, że nagle takich „obudzonych” jest niestety niezła gromada.
Szadkowskiej kociej epopei część kolejna, czyli zaczynamy leczyć zaropiałe towarzystwo!
– Facet źle policzył kociaki – usłyszałam któregoś dnia w słuchawce telefonu. – Dwie trikolorki są podobne.
– Cóż, jedziesz! I mała prośba: przejrzyj dokładnie komórki i opłotki, zobacz, może jeszcze jakieś lata?
Liczę w myślach Wioline futra i mówię:
– Coś mi się zdaje, że ich 20 uzbierałaś?! Chyba już czas, byś się odrobinę opamiętała, bo mnie rachunek za ich leczenie doprowadzi do zawału!
Fundacja pozytywnych czarownic
Tylko życie potrafi napisać taki scenariusz.
Środek tygodnia. Schyłek dnia. Szczęśliwa po wczorajszej udanej akcji tercetu do zadań specjalnych, zajęta organizowaniem wyprawki dla kociej mamy i jej trzech smarków, popatrzyłam na wyciszony telefon- zawsze tak robię, gdy mam pilną robotę.
Na ratunek komórkowej rodzinie czyli metamorfoza w działaniu Izy
Tego lata Iza przechodzi samą siebie, dostarcza mi bowiem niebanalnych atrakcji.
Kilka tygodni minęło od dnia, kiedy biegała wokół bloku, w którym mieszka, szukając w krzakach rodzeństwa maleńkiej Afery, którą wyniosła z osiedlowego śmietnika. Jakoś tak się zawsze dzieje, że kocie żale i płacze docierają akurat do uszu moich wolontariuszek. To, że w bloku otworzone były i inne okna nie zmienia faktu, że na ratunek ruszyła tylko moja Iza.
Koci namiot stanął w centrum miasta
– Iza, Iza, muszę Ci to opowiedzieć! – Dorota, zawsze, kiedy jest wzburzona, musi podzielić się wiadomością, zapomina jednak często o prostym pytaniu czy mogę w tym momencie z nią rozmawiać.
– Dorota teraz pracuję, litości! Pójdę przez te koty z torbami, stracę wreszcie kontrahentów, przypominam nieśmiało, że oprócz Fundacji, ja także mam i pracę i etat!
– Iza, kotka się okociła pod drzewem, opiekunka nie może jej zabrać do domu, jest 5 maluchów, leżały na gołej ziemi.
Etapy empatii
Małe miasteczko położone gdzieś w centralnej Polsce. Jest kościół, szkoła i rynek, wokół którego toczy się całe życie. Społeczność typowa, ani lepsza ani gorsza. Mieszkańcy wiedzą o sobie prawie wszystko, kto z kim i dlaczego, trudno zachować jakąkolwiek tajemnicę. Drogą oficjalną i pocztą pantoflową szybko się rozmaite wieści rozchodzą.
Letnie atrakcje czyli połamane kociaki w Fundacji
Tradycyjnie, kilka tygodni przed wakacjami ustalamy plan urlopowy. Każdy DT i koordynatorki podają terminy swoich wyjazdów, bym mogła ułożyć harmonogram prac, szczególnie pod kątem ich zadań.