Szarunia po długim oczekiwaniu, znalazłam swój dom.
Tag: adopcja
Brakuje mi dystansu…
Od prawie dwudziestu lat wydaję koty do adopcji. Różne, małe, młode, stare i nawet chore. Moje ogłoszenie o dwóch kotach, które poznały się w schronisku i zaprzyjaźniły, a wspólnie miały 6 łap zrobiło furorę w gazecie, do której to systematycznie słałam posty adopcyjne.
Od zawsze umiałam zdobyć pomocników w ratowaniu kotów. Wtedy, dzięki kotom łapanym u pewnego pana, który wyhodował na swoim tarasie ponad 20 dzikusków, szukając im domów trafiłam na dwie cudowne istoty, też kociary, które pracowały w biurze ogłoszeń. Co tydzień Sylwia z Anną pilnowały, bym przygotowała pakiet anonsów i ,co było znamienne, właścicielka biura zrezygnowała z pobierania ode mnie opłat. To był zaczątek kociego wolontariatu.
Koty trójłapki rozpoczęły nowy etap mojej kociej pracy. Bardziej skierowałam się na pomaganie chorym, niepełnosprawnym, wycofanym.
Trzy rude koty
Trzy lata temu, między Wigilią a Nowym Rokiem był taki dzień, w którym przyjęłam do Fundacji trzy rude koty.
Ważny temat, trudne rozmowy, czyli weryfikacja adopcyjna
Adopcje są podstawą właściwej pracy każdej Fundacji. Od kompetencji osoby prowadzącej DT, od jej zaangażowania, od dbałości o stan zdrowia mruczących podopiecznych, zależy dobre imię organizacji, jej prestiż oraz opinia, którą wystawiają jej ludzie mający koty.
Historia pewnej babki
Kilka tygodni temu, jakoś przed wieczorem, do lecznicy weszła kobieta w wieku na oko lat 70. Na stole postawiła koszyk mówiąc: „Proszę ją uśpić, nie daję rady opiekować się nią i ponad 90 letnią matką. Mam swoje lata, a ona – wskazała kotkę – już się nażyła. Ma prawie 20 lat, jest ślepa, dotąd była wychodzącą, cud, że pod auto nie wpadła, nie byłoby kłopotu.”
Wenus i Wasyl – wspólna adopcja
Pakiety wyjątkowych kotów rozmaicie idą do adopcji, generalnie jednak w przypadku tych pooperacyjnych staram się, by dwa kociaki miały minimum jedno oko wspólne.
W Kociej Mamie wszystko się zdarzyć może.
Gratisowe aktywności
Kocia Mama ma ratować kalekie, chore, kocie matki tułające się w poszukiwaniu schronienia mające na karku stadko małych głodnych smarków – taki był pierwotny zamysł, lat temu kilka.
Jak to się stało, że zaczęłam pomagać kotom rasowym sama nie wiem.
Szykujemy się do nowego domu
To była jedna z najtrudniejszych interwencji, mam na myśli kocięta ślepe latające pod „czujnym” okiem karmicielek na Bałutach.
Przyjazna Kloe ma dom
Kloe ma już własne kolana do mruczenia
Kajtek ma dom
Kajtek ma dom