Do tego pożegnania zabierałam się kilka dni. Są sytuacje, które odbierają siłę, wiarę, nadzieję.
Tak stało się i tym razem. Przez trzy lata kot znosił znęcanie a kiedy trafił pod skrzydła Fundacji i miał szansę na lepszy spokojny dom, skrzep spowodował zator serca.
Jedynym ratunkiem by kot się nie udusił było Jego pożegnanie. Miał dwa miesiące pięknego życia. Odszedł żegnany płaczem zrozpaczonych wolontariuszek.