To była jedna z najtrudniejszych interwencji, mam na myśli kocięta ślepe latające pod „czujnym” okiem karmicielek na Bałutach.
Tylko dzięki empatii mojej kwiaciarki maluchy zostały odłowione, a matki zabezpieczone. Siła autentycznego zaangażowania ma niesłychaną moc sprawczą. Nie ograniczam się tylko do pisania pięknych postów w internecie, za moimi słowami zawsze idzie działanie i praca.
Nie została sama z problem w chwili, kiedy przerażona widokiem oczu, a raczej ich braku, zadzwoniła do mnie z pytaniem: Pani Izo, co mam robić?
Jak się dalej potoczyła batalia o życie tych malców przypomnieć sobie można czytając opisujące ją reportaże.
Było kilka odsłon, pootwierały się nowe wątki, wiele się jednocześnie zadziało, dobrego, złego, zaskakującego. Zawiedli Ci, którzy epatują empatią w publikatorach, pochyliła się nad maluchami kompletna kocia nowicjuszka w dodatku na kocią sierść uczulona. No i jak zwykle nie zawiodła Fundacja.
Te, którym udało się ocalić oczy, dawno już cieszą się adopcją. Zostały dwa Wasyl i Wenus, ale i z nimi nie wykazywałam adopcyjnego pośpiechu. Leczyłam koci katar, potem były operacje, szczepienia, teraz jest umówiony termin na ich zabiegi. Są piękne, kruczoczarne puchate mimo, iż krótkowłose, błyszczący im sierść, wyglądają jak wypastowane. Znają inne koty, psy, nawet rybki i żółwie, bowiem czekają w domu tymczasowym, który przypomina mini zoo.
Nie pisałam dramatycznych apeli szukając im domu, tradycyjnie w przypadku pakietu adopcyjnego, raz na jakiś czas przypominałam delikatnie kociarzom, że mam takie kocie aniołki na pokładzie.
Wiozłam już ślepaczki do Poznania, na Śląsk, oddawałam je w Łodzi. Wiedziałam, że trafi się super istota, które i te moje kaleki pokocha.
Koty kalekie generalnie trafią do specyficznych domów, przyganiają je ludzie z wyższej półki doznań emocjonalnych. Ci, którym nie obca jest śmierć, nieuleczalna choroba bądź traumatyczne cierpienie. Oni poprzez swoje doświadczenia kompletnie inaczej patrzą na życie, ich relacje ze zwierzakami wzbogacone są o wiedzę, której raczej by woleli nie mieć.
Regułą jest, że kiedy Fundacja – bardzo dziękuję za okazane zaufanie – proszona jest o wyszukanie domu dla kota rasowego, wtedy ustawia się długa kolejka potencjalnych chętnych.
Weryfikuję ich osobiście, zawsze. Bywa, że odbieram zażalenia, że czynię to zbyt opieszale, że zostawiam sobie czas na analizę i wybór.
Rzadko ustawia się kolejka po kaleki, ale jeśli już się zgłasza osoba, to jest to za każdym razem strzał w dziesiątkę. Nie mam pojęcia dlaczego tak się dzieje. Przepytuję z jeszcze większą dociekliwością niż w przypadku zwykłych adopcji, wymagania są o kilka poziomów większe a mimo to, nigdy nie mam żadnych wątpliwości, nie zapala się lampka ostrzegawcza z tyłu głowy, nie rodzą się złe myśli.
Na Wasyla i Wenus czeka już wyjątkowa istota, Pojadą do Włocławka, termin adopcji został ustalony. Pojadę tradycyjnie w towarzystwie opiekunki prowadzącej DT. Ona zna koty, najlepiej zatem przekaże wszelkie kwestie dotyczące pielęgnacji, diety, upodobań i charakteru. Moim zadaniem jak zwykle będzie dopełnienie formalności.
Cóż mogę więcej dodać?
Nie powiem, że wiedziałam, że tak będzie, nie powiem, że nie miałam obaw czy i kiedy ktoś je pokocha. To są typowe i raczej normalne uczucia przyporządkowane sytuacji a wynikające z decyzji. Wierna zasadom respektuję je, wiedząc, że tę poprzeczkę sama sobie ustaliłam. Mam też świadomość, że nikt nie miałby mi za złe modyfikację odnośnie kodeksu postępowania z kociakami z trudnych adopcji, ale czy wtedy nadal byłaby to ta sama Kocia Mama, do której złożenia namawiało mnie tylu przyjaciół, znajomych i przede wszystkim kociarzy? Dbając o spójność zasad, o cel, o misję, mogę aktualizować Status ale nie będę zmieniać najważniejszych reguł, które od zawsze wyróżniały Kocią Mamę.
Szczęśliwa szykuję koty do drogi, by w nowym domu cieszyły się spokojnym życiem i były też radością. Zabieg kastracji i sterylizacji będzie ostatnim prezentem. jaki otrzymają od Fundacji.
Całe zło, przykre zabiegi i rekonwalescencję zostawią koty w Łodzi, tam czeka na nie faktycznie nowe życie, i wspomnienie, od kogo dostały szansę, kto pierwszy schował je pod swoje skrzydła!
Zatem odliczamy do 29 listopada!