Szybko, sprawnie z biegającą Bożenką

Kiedy planujemy spotkanie w pobliżu, zawsze pytanie o transport kierowane jest w pierwszej kolejności do Ani.


Powodów mamy kilka, pierwszy i najważniejszy to fakt, że jest mobilna, drugi jest także nad wyraz oczywisty, świetnie edukuje- pamiętamy o jej nauczycielskiej przeszłości, trzeci- że zna nasze koty i umie z nimi pracować. Jadąc na spotkanie nie umiemy przewidzieć jak nasze koty odnajdą się w nowym środowisku, jak zareagują na otoczenie, jak przyjmą emocje dzieci.
Tylko osobie zaufanej mogę powierzyć na ten czas opiekę nad swoim kotem, musi znać jego reakcje, właściwie odczytać emocje, wiąże się to bezpośrednio z bezpieczeństwem zarówno dzieci jak i naszych mruczków.

W przypadku moich kotów sytuacja jest jeszcze bardziej skomplikowana. Oba pracujące są przedstawicielami rasy dużej, Leon dodatkowo jest po trudnych przeżyciach w czasie gdy był reproduktorem w pseudo hodowli. Jego psychika wymaga delikatności, akceptacji, uwagi i ciągłego pokazywania jak bardzo szanuję jego niezależność. Ten kot przez 4 lata swego życia był odzierany z cech, które są dla tej rasy typowe, zniewalano gdy, bo był narzędziem do czerpania korzyści. Włożyłam ogrom pracy w jego socjalizację, w zbudowanie relacji wzajemnego szacunku i zaufania, związałam się z Nim tak mocno, że nigdy nawet przez myśl mi nie przeszło bym mogła do oddać do adopcji. Cenię Go, za to, że mi aż tak zaufał, że się otworzył i chce czasem popracować, dlatego tym bardziej muszę Go ochronić i trzymać pod bezpiecznym kloszem.
Kiedy jedziemy w składzie Ania, Renia i ja jest szansa na sprawnie poprowadzoną edukację, gdy mam świadomość, że jeszcze wesprze nas Bożenka, to wiem, że na bank mam w dodatku fantastyczne zdjęcia reportażowe.

Szczerze mówiąc powodzenie i atrakcyjność zajęć edukacyjnych nie opiera się wyłącznie na rzetelnie przeprowadzonej zbiórce karmy, na dzieciach grzecznych posłusznych, ładnie przygotowanych na spotkanie z kotami i ich kocio ludzkimi mamami. Na miłym i przyjaznym personelu, na ciepłej atmosferze. To wszystko oczywiście są czynniki, które stymulują nas pozytywnie zachęcając do aktywności.

Trzeba sobie jasno i bardzo wyraźnie powiedzieć, że to my, nasza konsekwencja i sumienne wypełnianie misji jest największą korzyścią jaką bezpłatnie czerpią dzieci z każdego spotkania. Mają okazję poznać nietuzinkową ekipą edukatorek. Posiadamy ogromną wiedzę, pogłębiamy ją nadal szkoląc się, czyniąc obserwacje, wyciągamy wnioski z codzienności życia z kotami. W naszym przypadku dzielimy się wiedzą, która jest wzmocniona autentyczną miłością i pasją. Przyjmując poturbowane koty oczywistym jest, że każdy z nich jest kompletnie innym przypadkiem chorobowym. Umiejętność kolejna, to forma w jakiej umiemy o tych biedakach opowiedzieć, szczególnie delikatne są kwestie dotyczące maltretowanych kotów, by skutek nie był odwrotny od zamierzonego.

Tak się zadziało, że przez przypadek obie z Renią jesteśmy bardzo mocno w leczenie chorych kotów zaangażowane, obie z racji pełnionych obowiązków, ja bycia szefową a Ona prezesową. Dawno już pełnione funkcje przestały być tylko papierową nominację. To kolejny aspekt wyróżniający moją Fundację, choć działanie oparte jest na pełnym wolontariacie, obowiązki wypełniamy rzetelniej mimo, że nie idą z nimi w parze ogromne pensje!