Normą jest, że duży może więcej, ma szerszy wachlarz możliwości, narzędzi, środków i zasobów. Przy dużym pożywią się mniejsze organizmy, warunek muszą być mądre, grać czysto, unikać kłamstwa, matactwa, krętactwa. W ostatnim czasie totalnie zmieniłam taktykę postepowania z tymi, którzy mają na bakier z byciem w porządku wobec Kociej Mamy. Nadciągają trudne czasy, musimy wszyscy mieć tego świadomość. To, że w tym roku nastąpiły zmiany legislacyjne dotyczące Organizacji Użytku Publicznego i teraz możemy prosić o odpis w wysokości 1,5 % to faktycznie nie oznacza zwiększenia lub utrzymania wsparcia, nawet na poziomie adekwatnym do roku ubiegłego.
Zmianie uległy progi dochodowe, kwota wolna od podatku co stawia pod wielkim znakiem zapytania wielkość kwoty otrzymanej na działanie. Nie obawiam się, iż nagle darczyńcy uciekną, zapomną o nas czy się pogniewają. Znają naszą pozycję, szanują rezultaty, ale w wyniku zmian zwyczajnie nie będą się kwalifikować do przekazania nawet symbolicznej kwoty. W kogo i w jakim zakresie uderzą najmocniej podjęte zmiany, przekonamy się już wkrótce. Nie straszę, nie złowróżę, po prostu swoim zwyczajem uprzedzam, że fundacja może w wyniku wymienionych następstw zawęzić krąg pomagania, szczególnie w sferze finansowej.
Pomoc adopcyjna kotów przebywających u opiekunów nadal będzie utrzymana. Nie mam pojęcia jak odniesiemy się do próśb o finansowanie operacji właścicielskich kotów. Nakarmiona do bólu obietnicami bez pokrycia, mamiona wizją choćby maleńkiej rekompensaty w postaci aktywności lub częściowej spłaty, dotąd ufałam, biorąc na korzyść proszących, ich trudną życiowo sytuację. Jednak uważam, że osoby, które mnie i fundację zwyczajnie zawiodły, by nadal nie myliły dobroci z głupotą czy naiwnością, muszą mieć wiedzę, że w myśl nowych postanowień, kompletnie zmieniłam taktykę komunikacyjną. Nie będę dopytywać ani dociekać, dlaczego oddano zepsuty czy uszkodzony sprzęt. Sam fakt zatajenia eliminuje już człowieka z wszelkich form wspierania. Nie godzę się na świadome niszczenie sprzętu i mienia Kociej Mamy z głupoty, złego użytkowania czy beztroski. Na wszystkie dobra, jakie są własnością fundacji ciężko pracuje cała społeczność, więc konsekwentnie eliminować będę tego rodzaju zachowanie.
Nie potrafię zrozumieć filozofii niektórych, jak można uważać, że własność społeczna jest własnością niczyją i nie należy jej szanować. Codzienność dla wszystkich staje się coraz cięższa, wydatki na podstawowe czynności związane z pracą fundacji od lat gwarantują opiekunom kotów należne im wsparcie, aczkolwiek otrzymuję niepokojące mnie sygnały w jaki sposób wolontariat i swoją misję realizują inne w tej branży organizacje. Paradoks goni paradoks. Koty do Kociej Mamy zwożone są niemalże z całej środkowej i centralnej Polski, to samo dotyczy refundacji zabiegów. Gminy nadal generują zbyt niski budżet sądząc, że marcowanie to wymysł infantylnych kociarzy.
Apeluję o rozsądek do włodarzy małych miejscowości. Problem nadmiernego rozmnażania nigdy nie zostanie rozwiązany, jeśli temat, szczególnie kotów, nie będzie sumiennie i konsekwentnie realizowany.
Reasumując: ponownie zaczynam tworzyć czarną listę, na którą wpisywać będę niszczycieli sprzętu, kłamczuchów, krętaczy, osoby, które nie dotrzymują złożonej obietnicy, czyli nie szanują swojego wizerunku.