Integracje mają różne formy w zależności od rodzaju branży, w której się działa i realizuje. Pracodawcy zapraszają na bankiety, organizują wspólne wyjście na bilard czy kręgle, ci bardziej skierowani na sport, zapraszają na bieg, wycieczkę czy spływ. Modna, ale mniej konsolidująca jest forma wręczania bonów na zakupy w wybranym sklepie czy salonie w zależności od pomysłu człowieka z marketingu.
Tak dzieje się w typowych firmach, ale bywają również wydarzenia, które wpływają nie tyle na integrację, co na wzajemne poznanie się oraz okazje do reklamy swoich produktów.
Idea obchodów Światowego Dnia Zwierząt była podejmowana w mieście niejednokrotnie. Zawsze miała formę pikniku, podczas którego na scenie odbywały się występy, a goście mogli zajrzeć do ustawionych namiotów i zapoznać się z tematycznymi stoiskami.
W tym roku zachowano tę tradycję, dodatkowo zapraszając wystawców z prywatnych firm, a nie tylko organizacje działające w trybie non-profit czy służby mundurowe, którym w pracy pomagają zwierzęta, głównie psy. Wiemy wszyscy, że kota nikt nie jest w stanie ułożyć. To, że rozumie komendy opiekuna, wcale nie oznacza, że je wykona.
Organizacją wydarzenia zajęło się łódzkie schronisko, które po zmianie dyrektora radykalnie zmieniło swoje podejście do osób zgłaszających się z chęcią adopcji. Mamy świadomość, że pobyt w schronisku nie jest najlepszą opcją dla żadnego zwierzaka – nie tylko z powodu ograniczenia wolności, ale także z uwagi na ich psychikę oraz emocje.
Blokada adopcyjna nie może wpływać na dobrostan zwierząt; restrykcje i wymagania powinny mieć na celu jedynie znalezienie najlepszego, stałego domu dla zwierzęcia, aby ponownie nie fundować mu traumy wynikającej z porzucenia. Rola fundacji we współpracy ze schroniskiem powinna polegać na przejmowaniu zwierząt, a nie jedynie na umieszczaniu w schronisku tych, które zostały odebrane przez organizacje podczas prowadzonych interwencji.
Na razie osoby na kluczowych stanowiskach nie zamykają się w odrealnionych niedorzecznościach, które są wypadkową nieprzemyślanych decyzji. Stawiają na otwartość i dialog, bo przecież wszyscy mamy ten sam wspólny cel, jakim jest dobro każdego stworzenia. Trudnością jest zjawisko, że organizacje z reguły unikają przejmowania zwierząt, co nie ułatwia pracy osobom zatrudnionym w tych instytucjach.
Tegoroczny dzień był udanym spotkaniem. Jak zwykle, pomimo złej pogody, z deklarujących obecność organizacji pojawiła się tylko Kocia Mama.
Kolorowe stoisko przyciągało uwagę, więc nawet przy złej pogodzie odwiedzający zasilali naszą skarbonkę. Oczywiście zawsze może być lepiej, jednak uważam, że fakt naszej obecności pokazał, że Fundacja nie działa tylko przy dobrej pogodzie i jest instytucją, na której solidność obietnicy zawsze można liczyć. U nas nie ma sytuacji składania deklaracji bez ciągu dalszego; to zasada obowiązująca od zawsze. Słowo jest cenniejsze niż podpis złożony pod aktem.
To, że ekipa Kociej Mamy jest jedyna w swoim rodzaju, wie każdy. Stoisko prosperowało znakomicie, jak na panujące warunki i niespodzianki pogodowe. Majka z Natalką wędrowały między namiotami, częstując wszystkich naszymi krówkami, co było miłym zaskoczeniem. Słodka promocja firmy oraz uśmiechnięte dziewczyny bardziej zapadną w pamięć niż tysiące rozdanych ulotek czy długie przemówienie na scenie.
Dodatkowo, to była nasza wewnętrzna integracja, ponieważ dla trójki wolontariuszy kiermasz był pierwszym wspólnym działaniem.