Ratując, nie oczekujemy dalszego ciągu, zysków ani określonych korzyści. Czynimy to, co nam dyktuje sumienie, serce, wrażliwość. Odwracanie głowy, zamiatanie pod dywan czy wypieranie dość oczywistych obrazów, nijak się nie wpisuje i nie współgra z tym, co mamy określone nie tylko w Statucie, ale w naszym kocim kodeksie. Już na początku funkcjonowania fundacji powstały, że tak określę, dwa niezwykle ważne dokumenty, normujące zasady postępowania. Oba są równoważne, mimo, iż jeden tylko nabiera mocy prawno- administracyjnej za sprawą legalizujących go pieczęci. Jest nim oczywiście Statut Fundacji Kociej Mamy. Jednak, tradycyjnie dla naszej społeczności, jest także drugi istotny dokument, który można określić mianem „Spod lady”. Pod ladą, czyli nieoficjalnie nadzorując i modelując wszystkie interwencje według naszego kociego kodeksu. Punktów, jak zwykle, jest kilka, jednak nie ma do żadnego typowych precedensów, ponieważ każdy ma tylko jeden podpunkt zapisany przy gwiazdce: intencją jest ratować, nie szkodzić! I wszystko jasne, w każdym aspekcie tej listy.
Najważniejsze punkty nie dotyczą wolontariuszy, a kotów oczywiście. I tak, oseski, natychmiast po zgłoszeniu przekazywane są do kociego żłobka, młodziaki do przedszkola, a powypadkowe do konkretnie wskazanej kliniki.
I tym zamyka się lista. Krótka, jasna, czytelna, przejrzysta.
O ile z innymi decyzjami można czekać, o tyle te zawarte w kodeksie zawsze mają rangę priorytetu.
Status normuje oficjalną pracę, jest wskazówką i drogowskazem wytycznych przy realizacji celów, programów, projektów, natomiast Kodeks dedykowany jest przede wszystkim do wolontariuszy, żeby w każdej z tych okoliczności mieli wiedzę, jak się zachować. Nie zawsze, z przeróżnych powodów, jestem dyspozycyjna, a bywa, że okoliczności wymagają natychmiastowego działania, dlatego jasno określone punkty są dla nich najważniejszą wskazówką i podpowiedzią.
Bezdomność zawsze jest przykra, nie tylko dla ludzi. Kiedy dotyka malutkie kocie dzieci, jest tym bardziej dramatyczna, ponieważ pokazuje, jak bezwzględni, cyniczni oraz bez uczuć i wyobraźni potrafią być ludzie. W światowym dniu bezdomnych zwierząt pamiętajmy, że obok nas działają przeróżne fundacje, stowarzyszenia, schroniska i przytuliska . Zanim podejmiemy diaboliczny krok, skazując, szczególnie ślepe, na zagładę, pamiętajmy, że jest taka grupa wolontariuszy, która od lat głośno się sprzeciwia bezmyślnej eutanazji maleńkiego życia. Nie ma większego cudu niż mała bezbronna istota i tak, jak troską szczególną otaczamy ludzkie noworodki, dokładnie tak samo mamy obowiązek walczyć o ślepe kociaczki. Chylę czoła przed każdym, kto nie odwraca głowy, kto, jeśli sam nie umie maluszkom zapewnić odpowiedniej opieki, do nas się zwróci o pomoc dla nich. Nie wszystkie, rzecz jasna, uda nam się utrzymać przy życiu, ale zawsze najważniejsze jest to, że nikt im nie odbiera szansy na przetrwanie!