Wszyscy od lat mają wiedzę, iż od 6 grudnia zawsze niezmiennie wstrzymuję wszystkie adopcje, co w rzeczywistości nie oznacza, że nie mimo tego faktu nie wydaję kotów, czyli zachowanie typowe dla Kociej Mamy: od każdej reguły i zasady zawsze jest wyjątek, ale musi być on bardzo mocno uzasadniony.
Ludzie, szczególnie kociarze, to specyficzna grupa, która ma wszelkie poziomy empatii ustawione wyżej niż inni, dlatego rasowego kociarza nie można wrzucić do tego samego worka co powiedzmy osobę, która nagle, inspirowana zbliżającymi się Świętami, wpada na przecudowny pomysł nabycia kociaka. I tak przyzwoliłam na adopcję Korala po przeprowadzonej z chętnym rozmowie. Pan, opiekun dwóch rasowych kotów norweskiego leśnego i cornish rexa, tym razem chciał zaopiekować się kociakiem fundacyjnym, ale takim, którego ja wskażę. Nie miał żadnych preferencji odnośnie koloru futra, płci czy też wieku. Po prostu szukał temperamentnego kota dla swojego rasowego rudzielca. Każdy rozsądny skorzystałby z tej komfortowej sytuacji, jako że ja należę do tych, którzy każdą okoliczność przekuwają na korzyść kota, wskazałam odpowiedniego mruczka.
Kierowana tą filozofią, że każda sposobność jest dobra, by promować świadome adopcje, skorzystałam z tego fajnego zaproszenia, by w czasie świątecznym wskazywać konkretne fundacyjne pociechy, a finalizację adopcyjną dokonać już po zniesieniu ograniczenia.
Współpraca układa się sympatycznie, a zawsze miłym akcentem jest przy okazji prowadzona zbiórka karmy. Zapraszam do odwiedzenia sklepu w najbliższy weekend i niekoniecznie ze wskazaniem na adopcję, ale można zasilić zbiórkowy koszyk albo nabyć przepiękną cegiełkę charytatywną jaką jest nasz coroczny koci kalendarz.