To już tradycja potwierdzająca regułę, że każde niekonwencjonalne zachowanie, decyzja czy forma aktywności inicjują reakcję, która finalnie przekuwa się na określoną pomoc, w tym przypadku dwustronną. Gdy poznałam dziewczynkę kilka lat temu, nie była jeszcze nastolatką, lecz dzieckiem, które rozpoczynało naukę w szkole podstawowej. Świadomość wpływu aktywności społecznej na ogólny rozwój dziecka, w tym przypadku mamy dziewczynki, przełożyła się na konkretną pomoc dla fundacji i znacząco przyczyniła się do kształtowania charakteru dziecka.
Nasze pierwsze spotkanie miało miejsce kilka lat wcześniej, kiedy nasze koty otrzymały prezenty zakupione za pieniądze zgromadzone przez jeszcze małe dziecko. Byłam w szoku, że w okresie poprzedzającym święta Kornelia nie przeznaczyła zgromadzonych groszy ze skarbonki na zakup wymarzonej lalki czy kucyka, co byłoby zrozumiałym zachowaniem. Zamiast tego przygotowała produkty, o których wspomniałam w artykule informującym ewentualnych darczyńców, w jaki sposób mogą pomóc fundacji. Jak zwykle tradycyjnie otrzymała w prezencie kalendarz, wymieniłyśmy kilka zdań o szkole, hobby, oczywiście też o naszych podopiecznych. Czas świąt to nie jest odpowiedni moment na poruszanie trudnych czy kłopotliwych tematów. Raczej pragniemy uniknąć złego nastroju czy smutku, odsuwając przykrości od siebie i oddając się urokowi tych niepowtarzalnych, nieco bajkowych rytuałów.
Historia z Kornelką powtarza się konsekwentnie od lat. Jakoś tuż przed Wigilią ustalamy termin spotkania i przygotowuję kalendarz. Prezenty zawsze te same: karma, jakieś środki czystości, czyli dokładnie te produkty, które świetnie przydają się w prowadzeniu domów tymczasowych.
Dziękując za odwiedziny i ciesząc się ze spotkania, snujemy plany na kolejny rok. Za moment osiągnie wiek, w którym jej okazjonalny wolontariat przejdzie w inny tryb, a mianowicie w dorywcze pomaganie przy porządkowaniu rzeczy w siedzibie czy uczestnictwo w bezpośrednich miejskich jarmarkach. I w ten oto sposób, całkiem naturalnie, ulega modyfikacji forma aktywności. Bez agitacji i przymuszeń, w konsekwencji wiadomości przekazywanych adekwatnie do wieku i możliwości Kornelii, przechodzimy kolejne szczeble prowadzące do podjęcia pełnego, świadomego wolontariatu. Proces pomocowy wywołał określony efekt. Kiedyś odwiedziło mnie nieco nieśmiałe dziecko, teraz zagląda śmiało, a ta zmiana w naszej znajomości dostarcza mi dodatkowej radości.