Ta kotka przyjechała do nas z Pabianic, dzieci oddałam do adopcji, a Ona stała się mamką dla sierotek znalezionych w lesie, roboczo zwanych kociakami od Pana Ukraińca. Cały czas, kiedy przebywała w domu Maryli, tłukła przy każdej okazji Jej stare koty, trzepała im futro dokładnie tak jak trzepie się dywan na święta. „Co z tą Sofi zrobimy?” – biadoliła Maryla – “Jak ładna, tak niedobra.” “Nie można mieć wszystkiego.” – odpowiadałam rozbawiona, jakiś dom się diablicy w końcu znajdzie.
Jednak nie wiedziałam na jakie atrakcje będę skazana w przypadku tak pięknej, zjawiskowej kotki. Po zabiegu, chcąc uwolnić koty Maryli od piekielnicy, przeniosłam Ją do domu tymczasowego prowadzonego przez Agnieszkę, niestety momentalnie podporządkowała sobie Jej futra i wolontariuszka ze łzami w oczach prosiła o uwolnienie Jej od mruczącej awanturnicy.
Problem był dość duży, bowiem Sofi kocha bezgranicznie dosłownie każdego napotkanego człowieka, ale trzepie wszystkie futrzaki. Miałyśmy troszkę oddechu, pozornego spokoju, kiedy trafiła do domu tymczasowego wolontariuszki Joanny. Niestety idylla nie trwała zbyt długo, bowiem kotka aktywna była nieustannie i w dzień, i w nocy, w konsekwencji kobieta ledwie trzymała się ze zmęczenia na nogach. “Tak być nie może, co ja mam z Nią począć? Jak Jej dom znaleźć, skoro nie toleruje kotów?!”
Ostatnią deską ratunku okazała się Iga, ponieważ wydałyśmy prawie wszystkie Jej tymczasy, koty ma spolegliwe, ale w razie konieczności istnieje możliwość ich izolacji.
Zarekomendowałam Sofi opowiadając o Jej dotychczasowych wyczynach, by Iga była świadoma Jej charakteru, a także by była przygotowana na scysje i kocie bijatyki.
Kilka dni trwałam cierpliwie dając kotce czas na aklimatyzację, w końcu ciekawość zwyciężyła.
“Iga, opowiadaj! Jak sprawuje się Sofi?”. “W porządku w sumie, tylko trochę na siebie nawrzeszczały z Gracją, ale do łapczynów jak dotąd nie doszło!”. “Słucham?!” – zamurowało mnie – “Nie izolujesz ich?”.
„No nie, jak przyjechała pierwszą noc spała w moim pokoju, zamknięta i sama krzyczy, więc zostawiłam uchylone drzwi, tym samym stwarzając okazję i warunki do poznania domu i w razie konieczności schronienia.”
“Kiedy spotkała w salonie Grację, podobną do Niej z budowy i wyglądu kotkę, zrobiła puchaty ogon, trzepała łapą w powietrzu strasząc, przy czym wrzeszczała groźnie, jednak Gracja oddała Jej tym samym! Pokazała, że też umie machać łapką, groźnie furczeć i zrobić wcale nie mniejszy ogon. Sofi kompletnie oniemiała i przestała się wygłupiać!”
Na potwierdzenie relacji przysłała mi kilka zdjęć zatytułowanych: “A udają, że się nie lubią!”.
To, czego nie udało się dokonać w poprzednich domach, ponieważ wolontariuszki miały zbyt słabe nerwy i to one jako pierwsze ulegały presji Sofi z obawy o swoje koty, Iga natomiast zostawiła do rozwiązania kwestię wspólnego mieszkania kotom i to One same musiały zbudować wzajemne relacje, by mogły spokojnie egzystować pod jednym dachem.
Zawsze powtarzam, że koty są mądre i to One budują z nami komunikację według swoich scenariuszy, ale kiedy trafi kot na kota, to życie dokładnie jak w tej historii może nas ludzi kompletnie zaskoczyć. Takie tam dzieją się zabawne fundacyjne sytuacje w sezonie, kiedy czekając na Wigilię jeszcze dopinamy ostatnie sprawy.