Na ten obraz, wymiar i stabilizację fundacji pracowałyśmy konsekwentnie od ponad 25 lat. Czas leci i na tym etapie mogę swobodnie, bez zadufania, wyciągać wnioski i wskazywać różnice między formą wolontariatu Kociej Mamy a aktywnościami innych. Przykro mi to stwierdzić, ale świadome unikanie wikłania się w flirty polityczne przekłada się na fakt, że jako fundacja postrzegane jesteśmy jako totalnie nieprzydatne, a więc i nie mogące liczyć na najmniejsze wsparcie ze strony polityków, urzędników czy prominentów miasta. Od zawsze bardzo przestrzegałam, żeby podczas realizacji i tak już trudnego wolontariatu, który angażuje uczucia i emocje, wzorem innych nie przekrzykiwały się, które są lepsze czy gorsze opcje. Wiemy, że polityka, wyznanie, preferencje seksualne, to raczej mega zapalne tematy. Unikałam oceniania ich na forum. Bacznie od lat pilnuję, by Kocia Mama postrzegana była jako bezstronna, apolityczna, wolna od przesądów organizacja. To serce i empatia dla zwierzaka jest opinią, która jest dla mnie wykładnią przy każdej interwencji czy aktywności na rzecz futrzaków, a nie chwilowe przewagi czy sympatie na arenie krajowej. Nic, co się dzieje na świecie, u sąsiadów czy burze, jakie targają naszym krajem, nie przekłada się negatywnie na realizację naszych podstawowych zapisów statutowych. Ratujemy koty, operujemy, szykujemy do adopcji i z radością przyjmujemy zaproszenia na spotkanie z dziećmi i młodzieżą.
Sytuacja jest o tyle komiczna, że my, szare niedoceniane myszki, realizujemy bez wzlotów i upadków uczciwie te zadania, które wpisują się w nasze podstawowe cele. Wielu było okazjonalnych naśladowców, próbujących dorównać nam w niektórych aktywnościach. Polegli, zanim zebrali jakieś solidne żniwo. Wytrwałość przekuwa się na solidną opinię. Tak więc, reasumując mijający rok, odrobinę ze smutkiem, odrobinę z rozbawieniem, pokuszę się o konkluzję, iż sytuacja w mieście jest raczej komiczna. Świadomie i z premedytacją pomijane są milczeniem nasze wyniki, ale za to pocztą pantoflową kociarze kierowani są do nas z najtrudniejszymi problemami, szczególnie kiedy trzeba opłacić kosztowną fakturę za operację ratującą życie. Nie raz już pisałam, że nic w branży kociej nie jest w stanie się ukryć. Wszystkie tajemnice są publiczne, a im bardziej kuriozalne jest zdarzenie, z tym większą pikanterią jest przetwarzane, modyfikowane, a nawet upiększane. Zdarza się również, że nawet, jeśli nie mamy ochoty przyjąć jakiejś wiadomości, znajdzie się uporczywa osoba, która postara się dopiąć swego.
Przypominam, że za moment kończy się cisza adopcyjna. Kociaki nie są dla nas utrapieniem, jeśli zdrowo rosną i nie spędzają snu z powiek swoim opiekunkom.
Teraz jest czas na adopcję tych młodziaków, które zaszczepione, po sterylizacji i kastracji, mogą przechodzić do stałych domów. Na szczęście rok minął nam bez atrakcji, nie powaliły nas na kolana epidemie, liczba Tęczowych Mostów także nie jest liczna, zatem dobry to był okres dla fundacji.
Zapraszam do przeglądania postów adopcyjnych na stronie internetowej oraz na prowadzonym przez Anię fanpejdżu. Nauczycieli i pedagogów zachęcam do podejmowania akcji na rzecz kociaków fundacji, a organizatorów zamkniętych jarmarków proszę o pamiętaniu o Kociej Mamie. Oferta sprzedażowa jest wieloraka, o bardzo dobrej jakości i kupując produkt, można połączyć wsparcie z własną przyjemnością. Na podsumowania, rozliczenia, na bilanse wszelkie przyjdzie pora w następnym roku. Teraz jeszcze przez te ostatnie kilka dni zdarzyć się może wiele fajnych sytuacji, więc spokojnie czynimy przygotowania, by bez zaległości powitać Nowy Rok.