Trzy najważniejsze projekty, które są nieustannie realizowane od samego początku, dotyczą oczywiście kotów. Obejmują one kastrację i sterylizację populacji środowiskowych, odkarmianie oraz przygotowywanie do adopcji osesków i kociąt, a także leczenie i operacje kotów przekazanych w wyniku zrzeczenia się właścicieli. Ostatnia kategoria obejmuje również koty rasowe pochodzące z pseudo-hodowli.
Zasadniczym elementem towarzyszącym adopcji jest prośba o wsparcie, które jest istotne dla zachowania płynności przyjmowania kolejnych kotów. Wielkość i forma wsparcia leżą całkowicie po stronie adoptującego — nie określamy ani kwoty, ani terminu wpłaty. Prosimy jedynie o podanie w tytule przelewu imienia adoptowanego kota. Każdy wspierający ma swoje podejście — jedni ustanawiają zlecenia stałe na konto w trybie miesięcznym lub kwartalnym, inni kupują produkty w sklepach internetowych, podając adres naszej siedziby jako miejsce dostawy. Są również osoby, które przekazują nam akcesoria, które ich własne koty zupełnie zignorowały.
Problem z kotami polega na tym, że mając ich siedem w gromadzie, doskonale wiem, który kot preferuje jaką półkę czy drapak. I choć mają do dyspozycji dwa ogromne, rozbudowane drapaki oraz wiele poduszek i leżanek w różnych miejscach, zawsze znajdzie się powód do awantur. Na przykład o koszyk stojący na stole w kuchni przy laptopie, przy którym pracuję. Prym wiodą w tym uparciuch Ragdoll Laluś i kluskowata Brytyjka Lilka. Devon Rex – Ituś z uporem maniaka zaczepia Pestkę, próbującą zasnąć w jego ulubionej leżance na drapaku. Zośka natomiast natychmiast zajmuje krzesło, z którego tylko na chwilę wstanę — zwija się w kulkę i twardo zasypia. Ponieważ ma już 27 lat, staram się jej nie przeszkadzać, przestawiając krzesła. Jednak, gdy tylko krzesło wraca na miejsce, złośliwa bestia powtarza swój rytuał!
Te anegdotki pokazują, jakie potrafią być koty — jednocześnie kochane i dość uciążliwe, zwłaszcza gdy są rozpieszczone. A że zazwyczaj wszystkim mruczkom pozwalamy w domu rządzić, powstają setki memów o relacjach opiekun-kot.
Za wszystkie kupione w dobrej wierze przedmioty dla pupili, które niestety nie wzbudziły ich zainteresowania, doprowadzając opiekunów nie tylko do nieudanego zakupu, ale i rozczarowania — serdecznie dziękuję za ich przekazanie do Fundacji. Zasada jest prosta: te z metkami zasilają asortyment na Pchlim Targu, a te z małymi oznakami użytkowania, po renowacji, trafiają do domów tymczasowych. Dzięki temu każdy, kto przekazuje takie prezenty, może mieć pewność, że zostaną one dobrze i rozsądnie wykorzystane.
Prawda jest taka, że te wszystkie wymyślne zabawki kupujemy z myślą o zapewnieniu naszym ukochanym futrzakom jak najlepszego komfortu, jakby drogie gadżety były miernikiem naszej miłości. Kot natomiast często tylko kręci głową, macha ogonem, wącha nowe legowisko czy poduchę, patrzy na nas ze zdziwieniem, po czym bezczelnie pakuje się pod kołdrę do łóżka, rozpychając się, aby zaznaczyć, że to właśnie tam jest jego ulubione miejsce.
Nie zniechęcam do rozpieszczania mruczków, ale może warto czasem zastanowić się, czy nasz pomysł na zakup faktycznie spotka się z entuzjazmem. Dziękując za ostatnią przesyłkę darów, cieszę się, że moja powypadkowa Malwinka, oddana z zrzeczenia właścicielskiego, ma tak troskliwą opiekunkę.