Dużą cenę zapłaciłam za leki, które przywiozłam, by ratować kocie życie. Pierwszy raz przytrafiła mi się tak zjadliwa infekcja, że każdy, kto tylko miał ze mną kontakt, momentalnie chorował. Ta wyprawa zawsze kojarzyć mi się będzie z bólem, cierpieniem ale i radością, że mimo wielu trudności i komplikacji udało mi się osiągnąć cel.
Mnie byle co z nóg nie zwali, twarda ze mnie sztuka. Tym razem jednak i ja musiałam się poddać, grzecznie czekając, aż leki zaczną działać. Mijały tygodnie. Fundacja pracowała swoim rytmem, dziewczyny z kontaktu nadzorowały interwencje, Basia z Weroniką prowadziły korespondencję z opiekunami, Renatka ustawiała spotkania edukacyjne, Ania wypożyczała sprzęt.
Nikt nie czekał na wytyczne szefowej. Ważne, że FKM ani na moment nie zawiesiła pracy, powiem więcej, nawet na chwilkę nie działała wolniej. Wszystko toczyło się normalnie.
Zmęczona chorobą, bezsilna i wściekła, że jestem skazana na bezczynność, mimo wszystko szczęśliwa patrzyłam z dumą jak dziewczyny przejęły wodze, jak się pięknie wspierają wypełniając swoje zadania.
W takich momentach dopiero się docenia potęgę Fundacji którą zbudowałam!
Zła passa nie trwa wiecznie, pewnego dnia poprosiłam:
– Renia, zabierz mnie na edukację, lepiej się czuję, muszę wyjść z domu zanim się uduszę!
Moment wahania, namysłu, coś tam mruczała do siebie… „Liczy ekipę pewnie” domyślam się. Wreszcie podała wyrok:
– No dobrze, przedszkole jest małe, grupy będą łączone, obsada mocna: Olga, Iza i Ania z Krzysiem, Bożenka będzie robić zdjęcia, zatem możesz iść, trochę się odprężysz, pobędziesz z nami.
Ucieszyłam się. Wizja pobytu z moimi wolontariuszkami przerwała apatię, w której trwałam, dodała otuchy i roznieciła pozytywna energię.
– Iwan, jedziemy jutro do dzieci. – śmiałam się jak dziecko szczotkując jego puchate futro. – Iza, weź na zajęcia Asię, zaskoczymy wszystkich, w kociej fundacji jest także przestrzeń na psiaki. Czułam, że wracam do sił.
Bożena pokręciła głową przeglądając zdjęcia.
– Potrzebna Ci kaloryczna dieta.
– Nie zrzędź – rzuciłam – Zacznę normalnie pracować, forma wróci. Na szczęście choroba to już przeszłość.
Tak miłych, radosnych, pogodnych zajęć dawno nie prowadziłam. Zamiennie z Renią opowiadałyśmy o mruczkach, dziewczyny malowały dzieciaczkom buźki, koty spacerowały między ławkami, była nawet kocia gimnastyka.
Mały Krzyś też nam zapewniał atrakcje włączając się w edukację. Lekkie zamieszanie powstało, kiedy Ania starała się odzyskać misternie ukryte przez synka pomoce edukacyjne. Malec się bardzo się namozolił, by schować myszkowe zabawki, a jego mama z równym zapałem podjęła się zadania, by je odzyskać. Niezłą uciechę miałyśmy, kiedy obserwowałyśmy co ten duet wyprawia. Renata nawet na moment nie wypadła z roli, profesjonalnie prowadziła spotkanie, dając nam znaki, że mamy się opamiętać i przestać przeszkadzać. Nas jednak jakby opętało, jeden incydent wywoływał kolejny jeszcze bardziej skłaniający do zabawy.
Było tak tak jak lubię – sympatycznie, przyjaźnie, rodzinnie, szalenie życzliwie. Czułam ich radość, że znowu pracujemy razem. Chwytałam czujne, kontrolne spojrzenia, nieme pytania czy wszystko w porządku i delikatne wskazania, bym usiadła na moment i odpoczęła.
Nic nie zaburzy mi miłych wspomnień z tej lekcji, choć mówiąc szczerze pod względem organizacyjnym były średnie.
Podziwiam zachowanie pani dyrektor i upór z jakim starała się nie zauważyć, że w jej placówce pojawili się goście z kotami. Mijała nas jakbyśmy były przezroczyste. Mina znudzonej pani opiekunki – „po co te panie tu przyszły”, też powinna ostudzić nasz zapał. Ale my właśnie w takich sytuacjach działamy kompletnie inaczej, staramy się jeszcze lepiej pracować, w myśl przekornej fundacyjnej zasady: edukujemy by dzieci poznały i zrozumiały koty, pełnimy trudną służbę, bo nie zawsze otrzymujemy adekwatne do naszej wiedzy i wolontariackiej pracy podziękowanie. Nie pierwszy raz, nie ostatni trafia nam się taka sytuacja.
Reasumując: spędziłam świetne przedpołudnie pracując z moją Fundacją. Dzieciaki były zachwycone, koty dostały fajne gratisy, a co najważniejsze – organizatorka spotkania planuje kolejne wspólne działania.