Jedno, co jest na tym świecie pewne, to świadomość, że Matka Natura nie dostanie focha albo nie obudzi się w złym humorze stwierdzając: No dobra ludzie, już takie wyprawiacie cuda, więc ja też mam prawo do małego kaprysu, zatem po zimie zawita do was lato. Wiosna niech sobie jeszcze odpocznie… Dla mnie byłoby pięknie, ponieważ miałbym więcej czasu na przygotowanie się na przyjęcie tych, które nieuchronnie niebawem się pojawią.
W tym roku sytuacja jest dość trudna, bo wydział ochrony środowiska Urzędu Miasta Łodzi jak zwykle działa nieco opieszale, jakby zapomniał, że marzec, to miesiąc ewidentnie należący do kotów.
My, kobiety pracujące w Kociej Mamie, dumę i hart ducha mamy wpisane w wolontariat, nie stękamy, że mało mamy kasy, nie jojczymy w urzędach zabiegając o wsparcie, zawijamy rękawy i działamy.
Jedną z najważniejszych form pozyskiwania pieniędzy, łączącą się nierozerwalnie z zespołem rękodzielniczek są festyny i kiermasze. Mając niezwykle bogatą ofertę sprzedażową wiemy, że każdy potencjalny klient, niekoniecznie fan Fundacji albo kociarz, znajdzie dla siebie odpowiedni przedmiot.
Działając na rzecz kotów od prawie już 20 lat zbudowałam swoją prywatną bazę darczyńców i sponsorów. Tworzą ją ludzie wdzięczni, że rozwiązałam ich osobiste problemy z nadmiernym stadem, kiedy inni rozkładali bezradnie ręce. Ogrom tych osób trafiło do mnie otrzymując informację: „Jak ona nie pomoże, to raczej nikt nie zmierzy się z problemem…”
Pikanterii tym zgłoszeniom dodaje fakt, że takowe rekomendacje wystawiały mi oba działające wtedy na terenie miasta Towarzystwa Przyjaciół Zwierząt!
Kiedy już odważyłam się na Kocią Mamę, kiedy z roku na rok organizacja rosła i nabierała rozmachu, wracali do mnie zbudowani wiedzą, że ani jednej okazji nie zaprzepaszczę, by jeszcze większą opieką otoczyć te, dla których jesteśmy razem.
Dary przekazują rozmaite, w zależności od zawodowej pracy: książki, ubrania, materiały, sprzęty domowe ale też leki czy do nich komponenty. U mnie wszystko znajdzie odpowiednie zastosowanie.
Bazarki internetowe to może i wygodniejsza forma sprzedaży, ale my szczególnie doceniamy aktywność terenową, wtedy bowiem łączymy kilka zadań. Pozyskujemy zasoby na koty, ale i reklamujemy naszą pracę, edukujemy w temacie sterylizacji, promujemy adopcję ale i pomagamy tym, którzy sygnalizują dość poważne problemy opiekuńczo – bytowe swoich poodopiecznych.
Ubiegła niedziela była inauguracyjną.
Mimo dość niepewnej pogody, dziewczyny postanowiły rozłożyć na Księżym Młynie nas koci kram. Chcemy zaistnieć ponownie jako stały bywalec, każde kolejne spotkanie odbędzie się, mam nadzieję, przy bardziej sprzyjającej pogodzie.
Dorota, Maryla i Amelka to weteranki wydarzeń kiermaszowych, Ewelinka była pierwszy raz, ale przecież każda z nas kiedyś uczyła się, jak ładnie komponować stoisko i jak w błyskawicznym tempie je składać z sensem. Mówię z sensem, bo bywało, że bilans kiermaszowy mimo sprzedaży bywał finalnie zerowy, ponieważ osoby mające nadzorować zawiodły i sprzęt wracał uszkodzony lub niekompletny.
Jeszcze raz przy tej okazji przypominam, zapraszam do współpracy chętne do wolontariatu osoby, ale należy mieć świadomość, że wszelkie sprzęty i narzędzia niezbędne do efektywnej pracy Kocia Mama kupuje, a nie otrzymuje w prezencie, więc z taką samą uwagą należy pakować wytworzone rękodzieło ale także przedmioty tworzące stoisko: stół, bannery reklamowe i parasol w zależności od aury chroniący od deszczu lub palącego słońca.
Dziękując Organizatorom za udostępnienie miejsca, wdzięczna jestem, że wpisano nas na stałą listę udziałowców w spotkaniach kiermaszowych.
Lubimy Księży Młyn i chętnie tam wracamy, dlatego cała Fundacja trzyma kciuki by wydarzenie rozrosło się i było fajną alternatywą na spędzenie rodzinnie nadchodzących niedziel.