Wypadkową mojego uporczywego zabiegania o sposób interpretacji i właściwe zrozumienie wytycznych wynikających z ustawy o ochronie zwierząt środowiskowych są maleńkie na razie symptomy, iż doświadczenie i wiedza nabyta w wyniku ponad 20 letniej pracy na rzecz tychże, wreszcie dociera do urzędników opracowujących coroczny projekt. W tym roku po raz pierwszy od momentu wprowadzenia programu dedykowanego środowiskowym nie było tradycyjnej pauzy w wykonywaniu zabiegów.
To już jest maleńki sukces i widoczne odstępstwo od dotychczasowych procedur. Środki finansowe niewykorzystane w roku ubiegłym, tym razem po raz pierwszy nie wróciły do miejskiego budżetu, a przeznaczone zostały na utrzymanie płynności w przeprowadzaniu sterylizacji i kastracji. Dobre i to. Uważam, że moje argumenty wreszcie przyjmowane są ze zrozumieniem i właściwą powagą, z uznaniem jak trudny, ważny i delikatny jest to problem, by w wyniku złych decyzji urzędników nie przekreślić wieloletniej pracy wielu fundacji, nie tylko Kociej Mamy. Musimy mieć świadomość, że nie każdy ma taką swobodę pracy, komfort podejmowania nawet kosztownych interwencji, wiele organizacji działa wyłącznie o fundusz przekazany z budżetu, nie chcę w żaden sposób tego zjawiska komentować, ale także nie umiem ignorować tego faktu.
Nie zabierajmy chętnym do działania środków. Nie czekajmy aż komercyjne klinki przeprowadzą swoje rabatowe akcje, można to przecież robić równolegle, bowiem jedna i druga akcja dedykowana jest też zwierzętom właścicielskim.
W tym roku na szczęście nie było pauzy zabiegowej.
Jak zwykle zachęcam opiekunów kotów środowiskowych do aktywności, Fundacja użyczy za kaucją niezbędny do interwencji sprzęt. Ania opublikuje na portalu wykaz klinik, które rekomenduje Kocia Mama, ale karmiciele mogą skorzystać z usług każdej, która zakwalifikowała się do tej edycji akcji.