Jak co roku, zachęcamy do zakupu cegiełek charytatywnych Fundacji Kocia Mama, a są nimi tradycyjnie nasze firmowe kalendarze. W tym roku, jak zwykle, nie mogło obyć się bez wpadki i o ile zdjęcia naszych modeli są zjawiskowe i co jest niebywałe, zgadza się nawet miesięczne każde kalendarium, chochlik zabrał nam jedną literkę z tytułu. Na szczęście okładka jest tylko tymczasowa, ponieważ przykuwa nasz wzrok tylko przy zakupie. Uprzedzam wszystkich, że po raz kolejny mogą mieć przyjemność nabycia produktu z cyklu „niezwykły”. Te nasze cegiełki z duszą, bo inaczej nie można ich nazwać, niosą za sobą humorystyczną opowieść. Kiedy Emilia zrobiła pierwszy projekt i dała nazwę „Ofiary piękności”, oczywiście nawiązując do naszych kociaków zabranych z pseudohodowli, jedna z wolontariuszek kompletnie nie połączyła wizerunku chorego kota z tytułem, czyli skoro osoba tak mocno tkwiąca w naszej społeczności nagle była zdziwiona, że fundacja tym razem pracowała z rasowymi modelami, oczywiste stało się dodanie wyjaśnienia. Gdybym wtedy pokazała okładkę, nie byłoby zabawnej historyjki, ktoś z pewnością by dostrzegł brak jednej literki. Jednak mając z tyłu głowy, że raz już Emilka była wzburzona, iż zdradzam przedwcześnie projekt, siedziałam cicho. Wszyscy znają nasze defekty, moje literówki poprawiają sumiennie Ania z Elą, mylę numery telefonów i adresy, jednak nigdy nie zgubię żadnego wolontariusza ani kota.
Kiedy się nic nie robi, nie popełnia się błędów. Każdy ma do nich przecież prawo, tylko że nikt nie wie w jakim permanentnym stresie i pośpiechu ja codziennie żyję. To nie jest żadna próba tłumaczenia czy usprawiedliwienia, zwyczajnie przy okazji tej sytuacji staram wszystkim wyjaśnić, ze mój dyżur faktyczny nie trwa od 17 do 20 od poniedziałku do piątku. Dla kotów i oddanych karmicieli zawsze czynię wyjątki. Spotykam się w soboty i niedziele, wypożyczając sprzęt lub wydając wyprawki. Kiedy mam wiedzę, że kłopot największy, a jest nim zawsze transport, mogę rozwiązać po drodze i przy okazji, wykorzystując znajomych czy klientów, rezygnuję z prawa do wolnego weekendu, bo szefową jestem przez 24 godziny na dobę przez wszystkie dni roku.
Nie jest to skarga czy wylewanie żalu. Wszystko działa bezkolizyjnie w tej organizacji, bo jest to wynikiem systemu mojej pracy, zaangażowania i szacunku dla tych, którzy wkładają w naszą pracę czas i serce. Mam twardy charakter, jestem czasem nawet bardzo przykra, ale kubeł zimnej wody nigdy się nie leje bez powodu. Czasem muszę pacnąć łapką w stół. Tego wymaga dobro fundacji. Wolontariusze i koordynatorki mogę sobie pozwolić na pobłażliwość i przymknięcie oka, ja niestety nie!
Każdy zna moje wszystkie oblicza, kiedy jestem wściekła, mówię wprost, kiedy trzeba wziąć odpowiedzialność, nie chowam się za cudze plecy, stąd grzecznie uprzedzam o kolejnej, niepowtarzalnej kociej cegiełce. Patrząc na kalendarze, pamiętajcie proszę, że nie głupoty są w życiu najważniejsze, nie forma, nie błędy, a osiągnięcia, wyniki i rezultaty. O każdym modelu w kolejnych reportażach. Są to niestety tylko smutne historie, ale dla kotów zakończone happy endem, bo trafiły przecież do tej szalonej, rozpędzonej w ratowaniu fundacji. Dziękuję każdemu, kto zakupi przepiękne jak zwykle cegiełki.
Niebawem kalendarze pojawią się w klinikach działających z Kocią Mamą, na Pchlim Targu, na Allegro oraz można się umówić na odbiór bezpośrednio w siedzibie po uzgodnieniu terminu.