Wszyscy mamy świadomość tego, że organizacjom obecnie trudniej się działa i realizuje cele statutowe. Dotacje na aktywność pomocową dedykowaną ludziom, dzieciom oraz osobom przewlekle czy nieuleczalnie chorym, jakoś nadal cudownie się znajdują. Natomiast my, osoby będące założycielami swoich prywatnych organizacji, a przecież Kocia Mama także się wpisuje w ten obszar, jesteśmy pozostawieni dosłownie samym sobie i nikogo nie obchodzi, skąd uzyskamy fundusze na realizacje zadań czy prowadzenie interwencji.
Od nas często wymaga się kreatywności i dyspozycyjności, niemalże przez 24 godziny na dobę. Nikt nie zastanawia się, jak funkcjonuje przeciętna organizacja, czym różni się ona od, na przykład, organizacji finansowanych z puli budżetu miasta, dlaczego im wybacza się pracę w trybie normalnego etatu w określonych dniach i godzinach, a nam odmawia się prawa do odpoczynku w dni wolne czy święta. O wakacjach i spokojnym urlopie osoba prowadząca społeczną organizację może zapomnieć. Będąc uczciwym wobec wolontariuszy i karmicieli trzeba pamiętać, że działamy w obszarze żywych istot, a nie maskotek, które w dowolnej chwili można odłożyć na półkę.
Mam świadomość, że łatwiej działa się w oparciu o hotele dla zwierząt, znam nawet kilka prowadzonych na bardzo dobrym poziomie, ale w przypadku Kociej Mamy, kiedy w ciągu roku przewija się przez Fundację ponad 400 futer, bardzo szybko wyprowadziłabym pieniądze z konta tylko na zabezpieczenie faktur. Domy tymczasowe są gwarantem płynnych adopcji, ale również kompleksowego, właściwego zaopatrzenia kota. To, że mamy takie wyniki adopcyjne, jest wypadkową nowatorskiej polityki opiekuńczej. Nie preferuję trzymania zwierząt łagodnych w klatce, nie jestem zwolennikiem jednej ogromnej kociarni, w której przebywa jednocześnie około 50 zwierząt. Zawsze takie skupisko jest bombą zegarową, gdzie bardzo szybko wykluć się może epidemia czy zaraza. Monitorowanie stanu zdrowia przez doświadczone wolontariuszki eliminuje choroby lub niedyspozycje.
Podoba mi się stanowisko osób, które przed zaproszeniem organizacji do udziału w akcji czy wydarzeniu, najpierw proszą o wypełnienie ankiety, która pozwala ocenić stan faktyczny pracy oraz poznać jej wyniki. Na terenie Łodzi działa kilka organizacji prozwierzęcych, jednak mało która aplikuje, tak jak my, o określoną pomoc czyli karmę mokrą, suchą czy specjalistyczną. Nie rozumiem tak prowadzonej polityki, bowiem zakwalifikowanie się do tego rodzaju wsparcia zawsze jest ogromnym zastrzykiem szczególnie, kiedy ma się pod opieką taką ilość kotów.
Im dłużej szefuję, tym większą dostrzegam różnicę i dysproporcje interwencyjne. To, co dla nas jest dniem powszednim w kociej robocie, dla innych jest przeogromnym wysiłkiem.
Kolejna akcja już za nami.
Dziękując za zaproszenie, cieszę się, iż tym razem, dzięki zaangażowaniu dobrych ludków i zwierzolubów, mogliśmy zebrać dość pokaźny, jak na towarzyszące okoliczności budżet, za który mogłam nabyć karmę dedykowaną kotom z wrażliwym przewodem pokarmowym i alergią.
Nowoczesny styl prowadzenia organizacji inspiruje do rozwoju i aktywności zadaniowej wolontariuszy. W przypadku, kiedy nie kultywuje się skostniałych ograniczeń formalnych, do których należy systematyczne opłacanie składek członkowskich czy obecność na mało konstruktywnych jakościowo zebraniach, automatycznie sprawniej i wydajniej działa cała grupa, skupiając się na konkretnych celach, a nie na bzdurach. W środowisku niestety nadal pokutują przestarzałe, nie mające już racji bytu formy i to one są przyczyną najpierw stagnacji, a potem upadku.
Działając dla zwierząt, trzeba je ze zrozumieniem obserwować i czasem czerpać nauki z ich życia. Fundacja Kocia Mama, tak jak kameleon, umie się natychmiast dostosować do nowych warunków, jednocześnie nie tracąc swojej niezależności, swobody zarządzania i decyzyjności.
Jestem pewna, że dzięki mądremu zarządzaniu przez Radę Nadzorczą, Zarząd oraz wspierające koordynatorki, w ostatnich, niezwykle ciężkich czasach, zdajemy pozytywnie każdy życiowy egzamin, jaki bez naszej zgody funduje nam życie.