puszek desperat

Wytrawny kociarz doskonale wie, że kolor kociego futra wiąże się nierozerwalnie z jego charakterem, usposobieniem i psychiką.

Będąc od lat mocno związana z kocią branżą, często pomagam zdalnie oceniać płeć kotów w sytuacjach, gdy nowicjusze w tej dziedzinie nagle stają przed koniecznością podjęcia roli opiekuna tymczasowego. Zdjęcia kota, szczególnie okolic pod ogonem, bywają bardzo pomocnym narzędziem w ustaleniu płci zwierzęcia.

W przyrodzie rude i biało-rude koty to przeważnie kocury. Czasem jednak zdarzają się wyjątki — prawdziwe perełki — gdy takie umaszczenie występuje u kotek, co jest raczej kaprysem Matki Natury.

Kocice najczęściej mają umaszczenie z dodatkiem rudych łat, które określamy mianem trikolorek. Z kolei czarne kotki z rudym nalotem nazywamy szylkretkami. Nawet w tych przypadkach zdarzają się kolorystyczne niespodzianki. Przykładem jest moja prywatna kotka, która trafiła do mnie jako uchodźca z Ukrainy. Jej umaszczenie określamy jako niebieski szylkret — ma bowiem niebieskie futro w rude plamy.

Dlaczego podjęłam temat barwy futra? Bo ma ono ogromny wpływ na zachowanie i temperament kotów.

Biało-rude kocury zawsze wyróżniają się niesfornym charakterem. Są dynamiczne, pełne energii, a ich zachowanie nieustannie prowadzi je w tarapaty, narażając przy tym opiekunów na różne straty. Pobłażliwie wybaczamy potłuczony talerz czy podrapaną kanapę, ale problem pojawia się, gdy kot postanawia swoimi pomysłami doprowadzić nas do plajty. W takich przypadkach funduje opiekunowi atrakcje w postaci kosztownych operacji ratujących jego życie.

Puszek mieszkał w stodole. Osoby, które go znalazły, postanowiły zaopiekować się maluszkiem – gest piękny i godny podziwu. W ich domu mieszkał już rudy pies, więc razem wyglądali kolorystycznie uroczo. Niestety, Puszek ma jedną poważną wadę – z niewiadomej przyczyny zjada przedmioty.

Pierwszy incydent można było tłumaczyć młodym wiekiem i ciekawością typową dla kociaków, ale wkrótce zaczęły się kolejne przypadki. Czas płynął, Puszek został zaszczepiony, wykastrowany, lecz nawyku połykania różnych rzeczy nie udało się wyeliminować. Co jakiś czas opiekunowie musieli mierzyć się z koniecznością ratowania kota, co wiązało się z niemałymi kosztami. Zabieg operacyjnego usunięcia ciała obcego to jedynie część wydatków – przed każdą interwencją konieczne są szczegółowe badania i testy, by ocenić stan zdrowia pacjenta.

Po czwartej operacji opiekunowie byli zmuszeni się poddać – ich możliwości finansowe zostały wyczerpane. Zwrócili się o pomoc do Fundacji, a ja nie potrafiłam odmówić.

Dziecko, pies, kot i fajni młodzi ludzie – sama sytuacja łapie za serce. Mam pełną świadomość, że to kot właścicielski, ale przyjmując tego łobuza pod swój dach, opiekunowie nie przewidzieli takiego scenariusza.

Kot jest już po zabiegu – usunięto ciało obce. Jednak trudno żyć normalnie, funkcjonując w codziennym chaosie, kiedy ma się kota, który nieustannie kombinuje, co by tu jeszcze po kryjomu zjeść. Sobie funduje ból i kolejne operacje, a opiekunom – nie tylko ogromne wydatki, ale również stres i traumę. Nie sposób przecież mieszkać w pustym domu, a dziecko, żeby właściwie się rozwijało, musi mieć zabawki w zasięgu ręki. Niestety, te są najchętniej pożerane przez naszego biało-rudego łobuza.

Prosimy o wsparcie w zbiórce, która pomoże rodzinie odzyskać budżet przeznaczony na opłacenie kosztownego zabiegu.

Cel zbiórki: 2500 zł

Wpłaty można również kierować na konto nr 89 8784 0003 2001 0001 0155 0001, z dopiskiem Wsparcie dla Puszka.