Psom fundacja pomagała od zawsze. Świadoma zmian wynikających z doświadczeń w kilkunastoletniej pracy, wiedziałam, że kiedy zdecydowałam się na zakup kojca dla psów, za moment będę musiała podjąć jeszcze jedną, raczej dość nietypową decyzję. Zdawałam sobie sprawę, że muszę iść krok dalej i uporządkować kwestię adopcyjną szczekających podopiecznych. Niedorzeczne jest bowiem adoptowanie psów z kocimi książeczkami zdrowia.
Do czasu, kiedy szczenięta pojawiały się w Fundacji sporadycznie, mogłam przymknąć oko, traktując pomoc incydentalnie. Jednak jedna decyzja bezpośrednio wymusza konieczność podjęcia drugiej i skoro chcę nadal utrzymać wypracowany standard kultury pracy, nie mogę godzić się na bylejakość.
Zlecając Emilce wykonanie projektu psiej książeczki zdrowia, wiedziałam, że największym problemem będzie przygotowanie oprawy graficznej. Kocia książeczka zdrowia jest projektem wspólnym dwóch fundacyjnych graficzek – Marty i Emilki. Efekt ich pracy spełnił moje oczekiwania, powstał produkt w konwencji, jaką utrzymujemy opracowując kolejne materiały opatrzone logiem FKM.
Budując markę firmy szczególnie marketingową, trzeba pamiętać, że projekty graficzne muszą kojarzyć się automatycznie z profilem branżowym. Dlatego też mając tę wiedzę, świadomie korzystam tylko z usług tych graficzek, które pracują dla Fundacji od samego początku jej powstania. Zespół tworzą trzy dziewczyny: Marta, Emilia i Magda. Dodatkowym atutem jest fakt, że świetnie się komunikują, pracują bezkolizyjnie dyskutując projekty i pomysły.
Dbając o walory artystyczne poprosiłam o pomoc w przygotowaniu tematycznych zdjęć zaprzyjaźnionego fotografa Bogdana. Temat to dość trudny i specyficzny, bowiem raczej trudno zrobić na żądanie dobrej jakości zdjęcia kota i psa jednocześnie. Każdy kto zna tajniki życia z tymi czworonogami wie, że nawet jeśli ich codzienne obcowanie nie jest typowym przykładem powiedzenia „żyć jak pies z kotem”, to i tak niezwykle ciężko jest uchwycić okiem aparatu te momenty, które pozwolą otrzymać zamierzony efekt.
Zlecając zadanie byłam lekko zaniepokojona terminem wykonania. O ile proste tabelki wymagają tylko spędzenia kilku godzin przed komputerem, by logicznie przygotować książeczkę od strony merytorycznej, to wielką niewiadomą było, w jakim czasie uda się Bogdanowi zrobić odpowiednie zdjęcie.
Jedno już miałam, dostałam kilka lat wcześniej, gdy przygotowywał wystawę fotografii, tematycznie oczywiście poświęconej psom i kotom. Wszystkie prace potem przekazał FKM.
– Na przednią okładkę idealne będzie zdjęcie Poli, suni z kotką Zulą. Teraz poproszę w takim samym klimacie na tylną. Nie chcę zaburzać zdjęcia, ale jest dużo tekstu do zamieszczenia. Określałam Bogdanowi potrzeby, zapominając, że prezenty przyjmuje się bez cenzury. Cóż, ze mną jest zawsze kompletnie inaczej. Wiem czego chcę!
Zna mnie, rozumie styl pracy i akceptuje, też jest perfekcjonistą i pasjonatem.
Dwa dni tylko czekałam.
Zdjęcie było idealne!!!
– Jestem szczęśliwa, dziękuję.
Tym sposobem dzięki empatii moich wolontariuszek, za przyczyną Wiolinowej miłości nie tylko do kotów, moją akceptacją ich pomysłów, psy w kociej fundacji niebawem będą miały swoje książeczki.