Od ponad dwudziestu lat pomagam kotom, ale i pośrednio ludziom, przez co żyję w nieustającym pędzie, starając się realizować codzienne zadania domowe, pracownicze i fundacyjne, nie tyle co perfekcyjnie, ale bardzo sumiennie i przyzwoicie. Ludzi dzielę na dwie kategorie, moją Fundację i osoby satelitarne, od lat wierne i przyjazne oraz tych, którzy kontaktują się w celach branżowych czyli kocich. Z niektórych sytuacji wyniosłam nie tylko miłe i przyjemne wspomnienia, jednak Kocia Mama działa już na tylu płaszczyznach, iż niemożliwym byłaby likwidacja firmy.
Bywa, że jestem zmęczona bardziej psychicznie niż fizycznie i nie jest to efektem nadmiernie ciężkiej, wyczerpującej pracy, a wynika bezpośrednio z faktu, w jaki sposób spotykani ludzie traktują mnie i Fundację.
Nie rozumiem, dlaczego akurat moja Kocia Mama ma pracować na innych zasadach niż inne tego rodzaju organizacje. Jakoś nikogo nie zdumiewa brak miejsc w sezonie wysypu w domach tymczasowych, jednak w przypadku naszym momentalnie wysuwany jest drapieżny zarzut. Inny kuriozalny przykład, który jest powodem totalnego oburzenia, to prośba, by uszanować prawo do odpoczynku w niedzielę i święta. Często, prawie w każdy weekend, dzwonią telefony z prośbą o pomoc w interwencji. Opiekunowie kotów są zdziwieni, kiedy tłumaczę, że ja także mam prawo do odpoczynku, oddechu, do zresetowania umysłu i emocji.
Najbardziej śmieszy mnie dwoistość i nieuczciwość charakterów kontaktujących się ludzi. Zapominają oni o jednym, bardzo ważnym, ale niesłychanie demaskującym ich fakcie. Otóż poprzez najbardziej popularny komunikator, jakim są obecnie portale społecznościowe, można bez problemu każdego znaleźć, prześwietlić, a przez to poznać prawdę. Bardzo często powtarza się sytuacja, że kociarze z zazdrości negują inne organizacje. Nie rozumiem takiego zachowania i Kocia Mama nigdy nie wchodzi w takie spory. Uważam, że tyle jest jeszcze pracy, by zmienić i poprawić kocią rzeczywistość, iż głupotą jest budować bariery, lepiej skupić się na czymś pożytecznym. Jednak taką filozofię wyznaję ja i moja ekipa, na zachowanie i postępowanie innych nie mam żadnego wpływu.
Zadeklaruję wprost, nie będę prowadzić żadnych interwencji z osobami, które świadomie szkalują Kocią Mamę. Nie chcę takich kontaktów, ponieważ nie znoszę dwulicowości i hipokryzji. Dotyczy to nie tylko opiekunów i karmicieli kotów, ale także i urzędników. Fundacja jest prywatną organizacją, finansowaną z odpisu 1%, z darowizn, które same wypracowałyśmy, a argumentem ich zasadności są rezultaty naszej wspólnej, codziennej wolontariackiej pracy.
Nic nie dzieje się bez powodu, a zmiany dokonują się w wyniku nabytego doświadczenia, obserwacji i uzyskanej podczas różnych spotkań wiedzy, a przede wszystkim świadomości, jak bardzo odbiegają obietnice od późniejszej ich realizacji.
Każdy, kto zachowuje się przyzwoicie i szanuje naszą aktywność, nie tylko w temacie zwierząt, zawsze może liczyć na pomoc i skuteczne wsparcie.